Nadpilicka Historia Jarosław Pązik


 

RUDOWSKI JAN SZYMON 

NACZELNIK WOJENNY POWIATU OPOCZYŃSKIEGO

DOWÓDCA PUŁKU OPOCZYŃSKIEGO

W POWSTANIU STYCZNIOWYM 

Urodził się 18 lutego 1840 roku w Rumoce koło Mławy w rodzinie ziemiańskiej. W czasie wybuchu powstania służył jako junkier, podchorąży w wojsku carskim w batalionie strzelców celnych Połockiego pułku piechoty w Piotrkowie Trybunalskim. W dniu 3 lutego zbiegł wraz ze swoim przyjacielem, Bronisławem Gromejko z garnizonu piotrkowskiego do obozu powstańczego Hipolita Zawadzkiego, który w okolicach Szkucina koło Rudy Malenieckiej tworzył znaczną partię powstańczą. Zawadzki tytułował się majorem, który to stopień prawdopodobnie sam sobie nadał. W obozie Rudowski zajął się musztrowaniem młodych rekrutów, a zwłaszcza szkoleniem kawaleryjskim. 

Formowanie tak dużego, liczącego około 400 osób oddziału nie mogło zostać nie zauważone przez wroga. W połowie kwietnia chłopi z pobliskiej wsi Lipa, oraz dróżnik drogi bitej z Sielpi, wskazali carskiemu naczelnikowi wojennemu powiatu kieleckiego, opatowskiego i sandomierskiego, generałowi Ksaweremu Czengieremu miejsce kwaterowania oddziału. Ten nie mogąc sam wyruszyć z wojskiem, gdyż w tym czasie uganiał się za oddziałem Dionizego Czachowskiego w okolicach Stąporkowa, zażądał pomocy z Radomska, gdzie kwaterował 13 Białozierski Pułk Piechoty. W dniu 20 kwietnia 1863 roku wyszedł z Radomska oddział w sile jednej roty piechoty i 27 kozaków pod dowództwem kapitana Obuchowa. Po przemarszu przez Przedbórz oddział ten dotarł wieczorem do wsi Czermno, gdzie zanocował. Podczas postoju w Czermnie kapitan otrzymał wiadomość, że w odległości około 7 wiorst znajduje się obóz powstańczy. Na drugi więc dzień, to jest 21 kwietnia, oddział wyruszył w podanym kierunku. Po przemaszerowaniu czterech wiorst kozacy pochwycili bez wystrzału dwóch powstańców stojących na pikiecie, którzy następnie poprowadzili oddział rosyjski do obozu powstańczego, z tej strony, z której powstańcy nie spodziewali się zupełnie napaści. W odległości około stu kroków od obozu spostrzeżono na drodze bryczkę, w której jechał, jak później ustalono dowódca Zawadzki, który ujrzawszy kozaków, dał sygnał wystrzałem o zbliżającym się wojsku. Powstańcy przywitali salwą rosyjski łańcuch tyralierski, raniąc śmiertelnie kapitana Obuchowa. Żywa wymiana strzałów trwała około dwóch godzin; powstańcy trzymali się uporczywie na swojej pozycji, a nawet wysłali kolumnę kosynierów celem uderzenia na nieprzyjaciela z flanki. Wówczas setnik Bogajewskij objął dowództwo po ciężko rannym kapitanie Obuchowie i zsiadłszy z konia poprowadził strzelców do szturmu na bagnety, wyrzucając w ten sposób powstańców z obozu. Jeszcze tego samego dnia w rejon walk, od strony Kielc, dotarł z wojskiem generał Czengiery. Druga bitwa praktycznie zakończyła istnienie oddziału Zawadzkiego. Walka z ustępującymi powstańcami ciągnęła się na przestrzeni dwóch wiorst do zupełnego ich rozproszenia. W bitwie poległo kilkunastu powstańców, kilku odniosło rany, a między nimi i junkier Jan Rudowski (został ranny w prawy bok), wielu zaś dostało się do niewoli w tym Zawadzki, który zmarł z odniesionych ran w więzieniu kieleckim. Straty oddziału rosyjskiego wyniosły 4 zabitych żołnierzy, 9 żołnierzy odniosło rany, a kapitan Obuchow ciężko ranny zmarł na drugi dzień. Ranny został również 1 kozak oraz 16 koni. Niewielki oddział rozbitków z partii Zawadzkiego udało się zebrać Janowi Rudowskiemu i Bronisławowi Gromejce i ostrzeliwując się doprowadzić 23 kwietnia o godzinie 10 rano do obozu Dionizego Czachowskiego w lasach suchedniowskich.

Epilogiem tej bitwy było wykonanie wyroków na płatnych donosicielach i szpiegach carskich. Jeszcze tego samego dnia w którym miała miejsce zagłada oddziału Zawadzkiego, z rozkazu Rządu Narodowego, powstańcy z oddziału Czachowskiego pochwycili i powiesili dróżnika z Sielpi, który jako szpieg Moskwy był już wcześniej notowany. W dniu 27 kwietnia oddział żandarmów narodowych z oddziału Bończy-Tomaszewskiego, także z rozkazu Rządu Narodowego, we wsi Lipa powiesił 2 chłopów oraz spalił 4 chałupy i oborę.

W oddziale Czachowskiego, który swoim podkomendnym kazał zwracać się do siebie per "ojczulku", Rudowski przydzielony został już jako porucznik do kompanii strzelców majora Manowskiego. Z tą partią przeszedł cały szlak bojowy, klucząc przed obławami i walcząc w kilku bitwach. W trakcie toczonej w dniu 4 maja 1863 roku bitwy pod Jeziorkami, Manowski został ranny w biodro. Z rozkazu Czachowskiego, Rudowski objął komendę nad kompanią jego strzelców. Prawdopodobnie po tej bitwie został podniesiony do rangi kapitana. Kompania strzelców pod dowództwem kapitana Rudowskiego odznaczyła się dzielnością w bitwach pod Smardzewem, Rusinowem, Niekłaniem i Bobrzą. W tej ostatniej, odciętą przez Moskali od głównych sił kompanię, wyprowadził Rudowski w sile 79 ludzi w lasy przysuskie, która od tej pory działała już jako samodzielny oddział powstańczy.

Dzień później, w bitwie pod Ratajami oddział Czachowskiego został rozbity. Czachowski wydaje rozkaz o rozwiązaniu oddziału. Swojemu szefowi sztabu majorowi Władysławowi Eminowiczowi nakazuje powrót w lasy iłżeckie i odtworzenie tam oddziału powstańczego, a majorowi Piotrowi Dolińskiemu powierza zadanie zbierania powstańców w Puszczy Kozienickiej, po rozbitej partii Kononowicza. Sam uchodzi do Krakowa.

Samodzielny oddział powstańczy Rudowskiego nadal operował głównie w powiecie opoczyńskim, skupiając się do końca czerwca na werbunku i szkoleniu ochotników. Na początku lipca liczył już 50 konnych strzelców, 180 piechociarzy uzbrojonych w karabiny i 100 kosynierów. W lipcu na te tereny przemieścił się również nowo powstały oddział majora Dolińskiego. Po spotkaniu w okolicach Przysuchy oddziału Rudowskiego, postanowiono wspólnie uderzyć na to miasteczko. W dniu 8 lipca 1963 roku połączone oddziały uderzyły na załogę rosyjską w Przysusze, która rozlokowana była w tamtejszych fabrykach, w których więziono ludzi, zadając jej znaczne straty.

Następnego dnia oddział Rudowskiego przeniósł się za Pilicę w okolice Nowego Miasta. Z rozkazu Rządu Narodowego miał osłaniać przeprawę przez Pilicę i szkolenie niedawno utworzonego oddziału "Dzieci Warszawy" pod dowództwem majora Ludwika Żychlińskiego. Po przeprawieniu się oddziału mostem w Domaniewicach, Żychliński rozłożył się obozem we wsi Ossa. Ubezpieczenie składające się z już zaprawionych w boju oddziałów Rudowskiego i konnicy rawskiej majora Władysława Grabowskiego rozlokowało się w zabudowaniach klasztornych w Studziannie. 10 lipca już w godzinach popołudniowych szkolący się oddział warszawski zaatakowała od strony Odrzywołu kolumna wojsk carskich majora Szukalskiego. Młody rekrut poczynał sobie w tej bitwie bardzo dzielnie, odnosząc w niej całkowite zwycięstwo. Do tego pojawienie się jeszcze na placu boju konnicy Grabowskiego, spowodowało panikę w szeregach wroga i bezładny jego odwrót. Oddział Rudowskiego bezpośrednio w bitwie nie uczestniczył, zabezpieczając tabory powstańcze, a tylko jego 40 konnych, już pod koniec bitwy ruszyło w pościg za pierzchającymi Moskalami, ale z powodu zapadających ciemności zawróciło spod Odrzywołu. Następnego dnia oddział "Dzieci Warszawskich" opuścił Ossę udając się do Inowłodza. Tu wieczorem rozłożono się obozem na wzgórzu nad Pilicą od strony Tomaszowa. Po drugiej stronie rzeki swój obóz założył oddział Rudowskiego. W Inowłodzu do Żychlińskiego dotarł rozkaz Rządu Narodowego nakazujący mu  powrót i operowanie w województwie Mazowieckim. Zwinął więc 14 lipca swój obóz i ruszył w kierunku Rogowa, po uprzednim upewnieniu się, że nadal może liczyć na zabezpieczenie ze strony oddziałów Rudowskiego i Brzozowskiego. Jednak tego samego dnia doniesiono Rudowskiemu o zbliżaniu się od strony Opoczna i Nowego Miasta licznych sił carskich. Bojąc się okrążenia postanowił więc wycofać się za Opoczno, licząc, że organizacja cywilna powiadomi o tym Żychlińskiego. Tak jednak się nie stało. Maszerujący lasami oddział Żychlińskiego natknął się we wsi Jasień na carskich dragonów, którzy jednak widząc tak liczny oddział, składający się z 200 żuawów, 300 strzelców, 600 kosynierów i 50 jeźdźców, umknęli w kierunku Lubochni. Pomaszerowano więc śmiało naprzód, będąc pewnym, że idzie za nimi Rudowski i zwiększając tylko ostrożność. Pod wsią Brenica tyły oddziału zostały niespodziewanie zaatakowane od strony Rawy przez konnych kozaków i piechotę. Żychliński ufny, że w ariergardzie posuwa się za nim Rudowski i na odgłos strzałów zaatakuje Moskali od tyłu, postanowił przyjąć tu bitwę i rozwinął szyk bojowy swojego oddziału. Bitwa trwała już około dwóch godzin, kiedy nagle od strony Tomaszowa i Lubochni pojawiły się nowe carskie oddziały wyposażone w artylerię. Wtedy dopiero Żychliński zrozumiał w jakim znalazł się położeniu. Próbował jeszcze przegrupować swoich żołnierzy, ale na wiadomość, że od strony Rogowa, lasem,  posuwa się ku nim kolejny oddział nieprzyjaciela, zarządził odwrót i przemieszczenie się oddziału w stronę kolonii niemieckiej Teodozjów? (Stanisławów?), leżącej po drugiej stronie lasu, od Rawy. Odwrót ten zamienił się w paniczną ucieczkę. W Teodozjowie? (Stanisławowie?) udało się Żychlińskiemu zebrać około 400 powstańców i pluton ułanów. Uratowano też powstańcze tabory. Jako, że wszyscy byli już bardzo zmęczeni dowódca zarządził rozbicie obozu w lesie za kolonią, licząc, że przez noc uda mu się ustalić ruchy nieprzyjaciela i następnego dnia niepostrzeżenie wymknąć w bezpieczniejszą okolicę. Niemieccy koloniści znając miejsce kwaterowania oddziału, wieczorem ściągnęli Moskali spod Lubochni, którzy z zaskoczenia zaatakowali obóz. Powstał ogólny popłoch. Każdy uciekał w inną stronę, kozacy zaś wraz z kolonistami rozpoczęli dobijanie rannych i pogonie za uciekającymi. Sam Żychliński na czele 50 strzelców, 25 ułanów i kilkunastu oficerów dwa razy odpierał natarcie Moskali cofając się ku wsi Studzianki. Na szczęście zapadająca noc i grabież taborów powstańczych w których znajdowała się duża ilość pożywienia i alkoholu wstrzymały pogoń. Z rozbitego oddziału jeszcze tej samej nocy udało się zebrać Żychlińskiemu kilkunastu oficerów i 150 szeregowych. Do niewoli dostało się około 50 uciekinierów. Okoliczni dziedzice po bitwie pochowali 15 ułanów, 36 żuawów, 39 strzelców i 46 kosynierów. Rannych było tylko 26 osób, gdyż Moskale wraz z niemieckimi kolonistami wymordowali ich większość na taborach. Bratnie mogiły powstańcze znajdują się na cmentarzach w Lubochni - z dziennej bitwy pod Brenicą, w Czerniewicach - z wieczornego rozbicia obozu i pojedyncze zmarłych z odniesionych ran na cmentarzu w Krzemienicy.

Tymczasem Rudowski po przemieszczeniu się na południe powiatu opoczyńskiego znów spotkał się z majorem Dolińskim. Już w dniu 12 lipca, czyli jeszcze przed wymarszem Żychlińskiego z Inowłodza, napadli wspólnie pod Bliżynem na oddział dragonów pod dowództwem Rebiedajewa, który rozbili, biorąc wielu jeńców, koni oraz cały tabor. W potyczce tej Rudowski został ranny w rękę. Również wspólnie, w dniu 18 lipca, stoczyli zwycięską potyczkę z wojskami carskimi pod Końskimi.

Prawdopodobnie w końcu lipca, były szef sztabu Czachowskiego, a obecnie zastępca naczelnika wojennego województwa sandomierskiego, major Władysław Eminowicz przywozi z Galicji dużą ilość amunicji i zarządza zbiórkę byłych oddziałów po korpusie Czachowskiego w lasach iłżeckich. Na miejsce zgrupowania w oznaczonym terminie stawiają się oddziały : Rudowskiego, Dolińskiego-Gromejki, Markowskiego oraz kawaleria majora Figettiego. Na wezwanie naczelnika wojennego województwa lubelskiego i podlaskiego, pułkownika Michała Haydenreicha-Kruka, oddziały Rudowskiego, Dolińskiego-Gromejki i Eminowicza, pod ogólnym dowództwem tego ostatniego,  przekraczają Wisłę i udają się w lubelskie. Tu w dniu 5 sierpnia wspólnie z oddziałem pułkownika Kajetana Cieszkowskiego-Ćwieka i pułkownika Józefa Ruckiego zwyciężają Moskali w bitwie pod Depułtyczami koło Chełma. W bitwie tej szczególnie wyróżniły się kompanie strzelców Jana Rudowskiego i Bronisława Gromejki. 

W uznaniu za waleczność, Rudowski zostaje przez Rząd Narodowy 12 sierpnia mianowany majorem i naczelnikiem wojennym powiatu opoczyńskiego i radomskiego. Jego zaś przełożony, major Władysław Eminowicz, podpułkownikiem i tymczasowym naczelnikiem wojennym całego województwa sandomierskiego. Jednocześnie otrzymują rozkaz, aby ze swoim zgrupowaniem powrócić w sandomierskie. Wyruszają więc jeszcze tego samego dnia wraz z oddziałem Ćwieka-Cieszkowskiego spiesznym marszem ku Wiśle. Dla zmylenia przeciwnika cześć konnicy podąża w kierunku Puław, a całość zgrupowania w sile około 1200 ludzi, w nocy z 14 na 15 sierpnia w Kazimierzu Dolnym przeprawia się przez Wisłę i 17 sierpnia jest już w Rzeczniowie, a 20-tego pod Iłżą. Tu nie chcąc zdradzić kierunku swojego marszu, aby nie podejmować, zgodnie z instrukcją Rządu Narodowego walnej bitwy, a tylko demonstrować przed tutejszą ludnością swoją obecność, próbowano zmylić załogę moskiewską miasta, jednak źle wykonany rekonesans jazdy zdradził powstańcze zamiary i oddział musiał szybko uchodzić w kierunku Radomia.

W dniu 21 sierpnia zatrzymano się na odpoczynek we wsi Kowale-Stępocina pod Radomiem. Tu doszła ich wiadomość, że z Radomia wyszły ku nim 2 roty z 26 Mohylewskiego Pułku piechoty oraz 2 szwadrony dragonów i kozacy pod dowództwem pułkownika Tichockiego. O 6-tej wieczorem Eminowicz ściągnął powstańcze pikiety i postanowił ruszyć w kierunku Opoczna. Jednak jedna z kompani piechoty, zajmująca karczmę we wsi, wskutek nieporozumienia nie została w porę ściągnięta do wymarszu i to ją zaatakowali najpierw carscy dragoni, a później piechota. Główne powstańcze siły, które opuściły już wieś, musiały więc zawrócić i podążyć towarzyszom z odsieczą. Eminowicz rozwinął szyk bojowy ustawiając w środku oddział kosynierów Makarskiego, na prawym skrzydle oddział Rudowskiego, a na lewym Ćwieka. Rozwinięte w ten sposób oddziały, równocześnie ze wszystkich stron uderzyły na nieprzyjaciela, wypierając go ze wsi. Powstańcom sprzyjał fakt, że Moskale po wejściu podpalili wieś i teraz byli bardzo dobrze widoczni na tle palących się domostw, podczas, gdy ich przeciwnicy pozostawali w mroku. Zwycięstwo powstańcze było całkowite. Zginęło około 100 Moskali, a swoich rannych zabrali na 17-stu wozach, uchodząc do Radomia. Powstańcza kawaleria zapędziła się za nimi aż za rogatki miasta, a dowiedziawszy się o tym Naczelnik Radomskiego Oddziału Wojennego, generał Uszakow, w panice schronił się w koszarach. Ze strony powstańców poległo 15 osób, a rannych było 28, w tym 20 z oddziału Rudowskiego. Zabrani oni zostali do pobliskiej Krogulczy, skąd Eminowicz wysłał podjazd pozorując atak na Radom, a reszta oddziału zatrzymała się w Wirze pod Drzewicą. Tu 22 sierpnia dotarła informacja, że z Radomia o świcie wyruszyła ich śladem świeża kolumna wojska carskiego pod dowództwem majora Protopopowa.

Ruszono więc do Goździkowa i Ossy. Tu znów łącznik z organizacji cywilnej przekazał informacje, że Moskale są już w Przysusze, a od Końskich idzie w ich kierunku generał Czengiery z 6 rotami piechoty. Eminowicz bojąc się odcięcia od lasów opoczyńskich, postanowił powrócić do Wiru, który miał być już wolny od wojsk moskiewskich. O wpół do piątej rano, 23 sierpnia,  oddział stanął pod Wirem i tu dopiero okazało się, że Moskale jednak są we wsi. Eminowicz pozostawił oddział Ćwieka wraz z kosynierami Rudowskiego na skraju lasu, a sam z tym drugim obszedł i zaatakował wieś z drugiej strony, wypierając Moskali na pola, które z jednej strony przylegały do bagna, a z drugiej do lasu w którym stał Ćwiek. Moskale początkowo przypuścili atak na oddział Ćwieka, ale parci z tyłu przez Rudowskiego niespodziewanie zmienili szyk i całymi siłami uderzyli na Eminowicza, który musiał cofnąć się do wsi, tracąc kontakt z Rudowskim. Eminowicz trzy razy wysyłał adiutanta do Ćwieka, z rozkazem przyjścia z pomocą, jednak ten czując już za plecami zbliżającego się Czengierego, obszedł błota i zrejterował na Przytyk, zabierając przy tym ze sobą wszystkich kosynierów Rudowskiego (ok. 200 ludzi). Następnie pomaszerował w kierunku Wisy, którą przekroczył 26 sierpnia udając się w lubelskie. Pozostali sami na placu boju Eminowicz z Rudowskim bronili się dzielnie. Po trzygodzinnej wymianie ognia, ściśnięci w czworobok strzelcy, nad którymi komendę trzymał Gromejko, widząc, że odsiecz nie przybywa, zaczęli uchodzić z pola walki. Carscy dragoni silną szarżą złamali resztę, a oddział Rudowskiego wyparli w błota. Bój trwał do godziny dziesiątej przed południem i zakończył się klęską powstańców, uchodzących małymi grupami z pola walki. Straty powstańców wyniosły 25 zabitych, w tym kapitan kosynierów Makarski, i około 60 rannych. Ranny był także kapitan Gromejko, który po tej bitwie ukrywał się po okolicznych dworach. O klęskę w tej bitwie naczelnik cywilny w Radomiu obwinił podpułkownika Eminowicza, zarzucając mu w raporcie do Rządu Narodowego, że nie doszacował sił moskiewskich stojących w Wirze, które wynosiły 3 roty piechoty, szwadron dragonów i 4 armaty. Do tego doszły jeszcze jakieś oskarżenia skierowane przeciwko właścicielowi Wira, o otrucie oficera Cybulskiego, co nie było prawdą i to wystarczyło, aby w listopadzie nowy naczelnik wojenny województwa sandomierskiego, generał Hauke-Bosak pozbawił go stopnia podpułkownika i odebrał dowództwo oddziału. Eminowicz zażądał rozprawy sądowej i wyjechał na urlop do Wiednia. 

Od bitwy pod Wirem major Rudowski znów był dowódcą samodzielnego oddziału powstańczego, złożonego już tylko z konnicy. Klucząc i unikając większych starć przemieścił się na początku września w okolice Przedborza. Tutaj połączyło się z nim około 120 jeźdźców z kawalerii Taczanowskiego, rozbitego pod Kruszyną w dniu 29 sierpnia. W tym okresie Rudowski nie przestawał nękać nieprzyjaciela i pełno go było w całym opoczyńskim. Zatrzymywał dyliżanse, zajmował poczty zabierając fundusze, a gdy wyruszały przeciwko niemu wojska carskie przepadał gdzieś bez wieści i nie mogli Moskale zasięgnąć o nim języka, gdyż ze zdrajcami i szpiegami rozprawiał się bezwzględnie. W dniu 2 października 1863 roku zajął miasteczko Radoszyce, gdzie obatożył kilku młodych ludzi, którzy zdezerterowali z oddziału majora Sokołowskiego-Iskry oraz prawdopodobnie donosiciela, miejscowego rzeźnika, żyda Icka Aleksandrowicza. Następnego dnia rano uszedł w okoliczne lasy. Zaś w dniu 13 października był już pod Tomaszowem Mazowieckim, do którego tego samego dnia wkroczył konfiskując 1500 rubli z kasy miejskiej, za co władze carskie nałożyły na mieszkańców miasta kontrybucje pieniężną, a przeciwko burmistrzowi Józefowi Lenartowskiemu wytyczono śledztwo za niepoinformowanie o biwakowaniu w pobliżu miasta oddziału. Tego było już za wiele Generałowi Uszakowowi. W dniu 16 października wyszedł z Radomia pod dowództwem pułkownika Tichockiego oddział konny złożony z dwóch szwadronów dragonów i kilkudziesięciu kozaków i udał się w opoczyńskie. Tu udało mu się wytropić liczący 220 jeźdźców oddział Rudowskiego, który zmuszony był uchodzić przed tak przeważającymi siłami przez Przysuchę, Chlewiska, Niekłań, Milicę, Suchedniów, Bodzentyn i Nowa Słupię ku Wiśle. W nocy z 19 na 20 października udało się wreszcie Tichockiemu doścignąć oddział Rudowskiego rozłożony na nocleg w Solcu, który po krótkiej walce musiał wycofać się z miasteczka i napierany, wpław przeprawił się na drugą stronę Wisły w lubelskie.

W lubelskim Rudowski nie zabawił jednak długo. Po dostarczeniu oddziałowi broni, amunicji i odzieży znów powrócił w sandomierskie, spotykając się na początku listopada pod Kunowem z nowym oddziałem Czachowskiego. Stąd znów skierował się w opoczyńskie i już 8 listopada dowiedziawszy się, że w Szydłowcu po wyjściu stamtąd oddziału moskiewskiego pozostało tylko 50 żołnierzy, zajął miasteczko, rozbroił owych pozostawionych żołnierzy i zabrał przygotowany zapas kożuchów uchodząc dalej.  Powrót Rudowskiego w opoczyńskie związany zapewne był z przeglądem i reorganizacją  oddziałów powstańczych wprowadzaną przez nowego naczelnika wojennego województwa sandomierskiego i krakowskiego generała Józefa Hauke-Bosaka.

Generał Hauke-Bosak rozkazem z dnia 29 wrzenia został powołany przez Rząd Narodowy na naczelnika sił wojskowych w województwie krakowskim i sandomierskim. W dniu 10 października przekroczył granicę między zaborem austriackim a Kongresówką i na czele stu kawalerzystów udał się w świętokrzyskie. W połowie listopada, po wcześniejszym zwizytowaniu oddziałów krakowskich udał się w sandomierskie. W lasach iłżeckich przeprowadził przegląd i reorganizację oddziału radomskiego i po tym ruszył do oddziału Rudowskiego w opoczyńskie. Przegląd oddziału wypadł pozytywnie, gdyż Rudowski został przez Bosaka mianowany podpułkownikiem, na co wkrótce otrzymał nominację Rządu Narodowego.

Po przeprowadzeniu przeglądów Bosak powrócił do swojej kwatery na św. Krzyżu. Tutaj przed 20 listopada nadjechał także Rudowski i pozostawił szwadron jeźdźców w sile 200 ludzi pod dowództwem rotmistrza Juliusza Solbacha, do tworzonego przez Bosaka oddziału kawalerii, który miał składać się z czterech szwadronów. Sam Rudowski na czele kilkunastu dragonów miał korygować działania trzech batalionów utworzonych po podziale oddziału radomskiego, które zostały rozesłane w opoczyńskie i radomskie z rozkazem dokompletowania się do 400 osób.

Z nastaniem zimy zmniejszyła się też aktywność wojsk moskiewskich w terenie, ograniczających się do ochrony własnych garnizonów w miastach. W grudniu, z osobistego rozkazu cara, wszystkie siły moskiewskie w województwie sandomierskim zostały zaangażowane w tropieniu i ujęciu żywcem, jako powinowatego rodziny cesarskiej, generała Bosaka. Sprzyjało to Rudowskiemu w szkoleniu podległych mu oddziałów i rekrutowaniu ochotników. Jednak nie pozostawał on bierny i nadal na czele swojego lotnego oddziału jeźdźców niepokoi Moskali, przerywając ich linie komunikacyjne, napadając i grabiąc poczty oraz niszcząc po okolicznych gminach księgi meldunkowe, aby utrudnić kontrolę moskiewską nad mieszkańcami. Z generałem Bosakiem utrzymywał kontakt i przekazywał zajętą gotówkę za pomocą łączników. Jeden z nich, siedemnastoletni Kosiński został ujęty przez Moskali z depeszami i pieniędzmi i powieszony w Radomiu 5 stycznia 1864 roku. 

Romuald Traugutt dekretem z dnia 15 grudnia 1863 roku ograniczył samodzielność istniejących oddziałów, zakazał dowolnego ich formowania i rozformowywania, powołał regularne oddziały aż do poziomu korpusu, pragnąc przekształcenia oddziałów partyzanckich w rzeczywistą siłę zbrojną. Dowódcą II Korpusu Krakowskiego, obejmującego województwa: krakowskie, sandomierskie i kaliskie, mianował generała Hauke-Bosaka. Ten rozkazem z dnia 10 stycznia 1864 roku podzielił korpus na trzy dywizje (odpowiadające terytorialnie województwom), te zaś na mniejsze jednostki - pułki (odpowiadające powiatom). Dowódcą Pułku Opoczyńskiego został mianowany podpułkownik Rudowski. Pułk ten dzielił się jeszcze na bataliony, a te na kompanie. Dowódcą 1 kadrowego batalionu strzelców Pułku Opoczyńskiego został Rosjanin, dezerter z armii carskiej, major Mateusz (Matwiej) Bezkiszkin, 2 batalionu-Majewski, następnie kapitan Józef Walter, a 3 batalionu-major Mieczysław Szemiot. W skład pułku wchodził również szwadron jazdy pod dowództwem rotmistrza Juliusza Solbacha i 50 kawalerzystów stanowiących osobistą ochronę podpułkownika Jana Rudowskiego, pod dowództwem porucznika Korneliusza Minaty. W późniejszym okresie, na wiosnę, kompanie te miały zostać zasilone masowym ochotnikiem.

W tym czasie władze carskie zaczęły w rejon świętokrzyski ściągać ogromne posiłki mające na celu ujęcie Hauke-Bosaka. Rozpoczęły się więc kolejne utarczki. Już 25 stycznia wyruszył z Opoczna w tamtym kierunku oddział wojska carskiego pod dowództwem kapitana Nawrockiego-Oposzyńskiego. Pod Wólką Zychową wykrył on obóz powstańczy prawdopodobnie którejś kompanii z Pułku Opoczyńskiego i rozbił go. W tym starciu zginęło ponoć 28 powstańców. W dniu 1 lutego ten sam oddział moskiewski pod Bryzgowem koło Przysuchy znów zaatakował niewielki oddział powstańczy. Tym razem jednak powstańcy nie dali się zaskoczyć i po wymianie ognia, bez strat, ukryli się w lesie. Na odpowiedź Rudowskiego nie trzeba było długo czekać. 14 lutego pod Białobrzegami Radomskimi jego oddział napadł na konwój pocztowy rozpędzając konwojujących kozaków i zabierając pocztę. 17 lutego pod Orońskiem odniósł całkowite zwycięstwo nad oddziałem carskim biorąc do niewoli 60 żołnierzy i 6 oficerów. Po wygłoszonej do jeńców przemowie i odebraniu od nich przysięgi, że nie wezmą więcej udziału w toczącej się wojnie, puścił wszystkich wolno. 

W połowie lutego generał Czengiery skoncentrował wokół Cisowa, który był wtedy główną siedzibą Bosaka i gdzie znajdowały się znaczne siły powstańcze II Korpusu, 4500 żołnierzy carskich. Pod nieobecność Bosaka jego oficerowie, pułkownik Apolinary Kurowski-szef sztabu Korpusu oraz pułkownik Ludwik Topór-Zwierzdowski- dowódca dywizji krakowskiej, postanowili przebić się w najsłabszym punkcie rosyjskiego okrążenia, którym miał być garnizon miasta Opatowa. Posiadali jednak mylne informacje. Kilkugodzinne walki o miasto, rozpoczęte wieczorem 21 lutego, nie przyniosły sukcesu, powstańcy ponieśli znaczne straty i musieli nocą wycofać się z miasta. Oddziały polskie wycofały się z miasta początkowo w jak największym porządku, ale Kurowski, który objął komendę nad nimi po rannym Zwierzdowskim, podjął chyba najtragiczniejszą w swoim życiu decyzję o powrocie do Cisowa, wokół którego przecież koncentrowały się ogromne siły moskiewskie dochodzące już do 10 000 żołnierzy. Oddziały powstańcze w dniu 22 lutego staczały pojedynczo drobne utarczki z kolumnami moskiewskimi, jednak osaczane i rozbijane pod Piórkowem, Witosławicami, Witosławską Górką, rozpraszały się w różnych kierunkach, próbując przedrzeć się w lasy iłżeckie. Po tej bitwie Moskale zalali całe opatowskie, tropiąc i rozbijając resztki oddziałów korpusu Bosaka. 

Klęski te dotknęły także powstańców z Pułku Opoczyńskiego. Jeszcze 8 marca połączone oddziały Rudowskiego i Bezkiszkina pod Suchedniowem stoczyły potyczkę z oddziałem carskim majora Dońca-Chmielnickiego i wycofały się w porządku nie dając się rozbić. Ale już w dniu 10 marca pod Wąchockiem, napadł  znienacka na szwadron jazdy rotmistrza Solbacha i batalion Szemiota, działający na zasadach partyzanckich oddział Medyanowa. Po dłuższej walce, w której niestety poległ rotmistrz Juliusz Solbach, rozproszono powstańców. Cześć oddziału udało się Szemiotowi wyprowadzić w bezpieczne miejsce. Tego samego dnia, oddziały moskiewskie wykryły w lesie pod Opocznem obóz batalionu Bezkiszkina, który zaległ tu po bitwie pod Suchedniowem. Powstańcy jednak i tym razem nie dali się zaskoczyć i po starciu wycofali się bez strat.

Ostatnia zwycięska bitwa z Moskalami na tym terenie była udziałem Rudowskiego i powstańców z jego Pułku Opoczyńskiego. W dniu 16 marca 1864 roku Rudowski powziąwszy wiadomość, że oddział kozaków kubańskich pułkownika Kulgaczewa pod dowództwem jego zastępcy podpułkownika Zankisowa, zatrzyma się na nocleg w Bliżynie, ściągnął pośpiesznie w ten rejon batalion Bezkiszkina i przygotował zasadzkę. Nocą, gdy kozacy posnęli, jedna kompania piechoty pod dowództwem kapitana Berezy (lub kapitana Rząśnickiego) i część jazdy Rudowskiego pod dowództwem porucznika Minaty, zaatakowała karczmę i stajnie, podpalając je. Natomiast trzy kompanie piechoty z Rudowskim, Bezkiszkinem i kapitanem Władysławem Ciepłym uderzyły na pałac Wielogłowskiego, gdzie nocował Zankisow, który jednak zaalarmowany pożarem zdołał zbiec ze stacjonującym przy nim wojskiem. Największe straty ponieśli Moskale obozujący w karczmie i stajniach. Zginęło ich około 50, a rannych było 20. Pochwycono również 32 konie. Straty własne wyniosły 2 zabitych i 4 rannych. Ale była to już ostatnia pomyślna nowina ze świętokrzyskiego.

Generał Bosak wymykając się obławom zastawianym na niego przez różne partyzanckie oddziały moskiewskie, dotarł w okolice Cisowa dopiero 10 marca, gdzie zastał jeszcze około 800 ludzi pod dowództwem majora Juliana Rosenbacha. Nie tracąc jeszcze nadziei na podtrzymanie powstania, mianował dowódcą dywizji sandomierskiej podpułkownika Jana Markowskiego, a dywizji krakowskiej pułkownika Karola Kalitę-Rębajłę i udał się ku Wiśle do oddziału majora Andrzeja Denisewicza. Z tym oddziałem stoczył swoją ostatnią potyczkę w dniu 21 marca pod Maruszową z dwoma kolumnami partyzanckich oddziałów moskiewskich Tytowicza i Assjewa, które zawzięcie go tropiły. Po wymknięciu się z obławy Denisewicz udał się ku Iłży, natomiast Bosak schronił się w klasztorze w Solcu nad Wisłą i stąd próbował zarządzać powstaniem. Jednak nagromadzone w świętokrzyskim hordy moskiewskie, systematycznie rozbijały kolejne powstańcze oddziały.

9 kwietnia rosyjska kolumna, którą dowodził podpułkownik Zagriażski, przeczesując lasy pod Klinami? (Klonowem?) w powiecie opoczyńskim natknęła się na obóz 2 batalionu Pułku Opoczyńskiego w liczbie 60 ludzi pod dowództwem Waltera, całkowicie go rozbijając. Wzięto do niewoli 42 powstańców, byli tez i zabici. Następnego dnia Rudowski otrzymał od generała Bosaka rozkaz, aby przybył na naradę z nim do Sienna za Iłżą. Jadąc tam z trzema ludźmi obstawy został w czasie odpoczynku pojmany przez kozaków. Tylko dzięki własnej sile, zarówno fizycznej jak i moralnej, udało mu się oswobodzić z więzów, zbiec do lasu i powrócić do swojego oddziału. Generał Bosak, po otrzymaniu wiadomości o pojmaniu w nocy z 11 na 12 kwietnia przez Moskali w Warszawie Romualda Traugutta, opuszcza 15 kwietnia klasztor w Solcu i dzięki patriotycznej postawie kilku obywateli dociera w okolice Sandomierza. Tutaj w dniu 19 kwietnia, nocą, dzięki pomocy, jak sam to opisuje czterech szlachciców i sześciu włościan, mimo obstawienia granicy przez Moskali, zostaje przewieziony do zaboru austriackiego i udaje się do Krakowa.

Los powstania jest już przypieczętowany. W dniu 19 kwietnia w lasach radkowickich moskiewski major Bergman roznosi resztki 3 batalionu Pułku Opoczyńskiego pod przywództwem majora Mieczysława Szemiota. Ginie sam dowódca wraz z czterema oficerami. 27 kwietnia, w jakiejś leśniczówce pod Kielcami, mimo zaciętej obrony z dwóch pistoletów, zostaje pojmany przez kozaków Zankisowa major Mateusz Bezkiszkin, dowódca 1 kadrowego batalionu Pułku Opoczyńskiego. Osadzony początkowo w kieleckim więzieniu, na rozkaz generała Czengeriego, jako były oficer armii rosyjskiej, zostaje przewieziony do Radomia, gdzie polowy sąd wojskowy skazuje go 16 maja 1864 na karę śmierci przez rozstrzelanie. Jednak już po wydaniu wyroku, w odpowiedzi na zarzucane mu czyny przeciwko Imperium Rosyjskiemu, Bezkiszkin stwierdził, że jako zrodzony z matki Polki, czuł się zobowiązanym do pomszczenia krzywd jej synów i braci. Został za to grubiańsko zelżony i obrzucony przez śledczego stekiem wyzwisk i obelg urągających pamięci jego matki. Bezkiszkin uderzył więc za tę zniewagę śledczego prosto w twarz. Z zemsty zmieniono mu sposób wykonania kary śmierci z rozstrzelania na powieszenie. Wyrok wykonano publicznie 17 maja 1864 na rynku w Radomiu. Po dziś, jedynym śladem jego bohaterstwa i oddania życia za drugą ojczyznę jest tylko tablica z imionami i nazwiskami powstańców styczniowych znajdująca się na lwowskim Cmentarzu Łyczakowskim. 

Przebywający w Krakowie generał Hauke-Bosak próbuje jeszcze podtrzymać dogasające powstanie. Organizuje dwa konne hufce po 50 koni, z których jeden ma dotrzeć do oddziału Rudowskiego, a drugi stanowić osobistą ochronę nowo mianowanego dowódcy Pułku Radomskiego. Nominację na to stanowisko otrzymuje przyjaciel Rudowskiego, major Bronisław Gromejko, który po wyleczeniu się z ran odniesionych w bitwie pod Brzostówką w lubelskim, ma niezwłocznie wkroczyć na czele swojego oddziału do Kongresówki, dotrzeć do Rudowskiego i z nim początkowo współdziałać. Ma również dostarczyć mu 200 000 sztuk amunicji. Rozkazy te datowane na 27 i 28 kwietnia nie docierają już do Rudowskiego.
Osamotniony podpułkownik Jan Rudowski, nie widząc już sensu dalszej samotnej walki z zaborcą, po porozumieniu się z cywilnymi władzami narodowymi, w dniu 4 maja 1864 roku podejmuje decyzję o rozwiązaniu swojego kilkunastoosobowego konnego oddziału. W wieku 24 lat, w stopniu podpułkownika, po 15 miesiącach spędzonych w oddziałach powstańczych, przegrany lecz nie pokonany, jako jeden z ostatnich opuszcza powiat opoczyński, by nigdy już do niego nie powrócić. 
Po udanej przeprawie przez Wisłę, dociera do Krakowa. Stąd, jako emigrant wyjeżdża do Francji, potem osiada na Pomorzu, gdzie administruje majątkiem. Wypadek na polowaniu, na którym postrzelił śmiertelnie gajowego Niemca, zmusza go do opuszczenia Pomorza. Wyjeżdża wtedy do Galicji, obejmując tam administrację dóbr książąt Sapiehów w Ostrowie pod Ropczycami. Umiera w maju 1905 roku i zostaje pochowany we Lwowie.  

 



SMARDZEWICE 1864 - KASATA KLASZTORU

 

Proboszcz parafii Białobrzegi opoczyńskie

dnia 30 listopada 1864 r.

Do 

Prześwietnego Konsystorza Generalnego

Diecezyi Sandomierskiej

Dnia 27 b.m. o godzinie 6 wieczorem przybyło 2 kozaków zbrojnych z Expedycyą Naczelnika Wojennego, w której zostałem zawezwany o przybycie do wsi Smardzewice do Pułkownika Szokalskiego gdzie pozostawać mam do tąd do kąd będzie potrzeba - w myśl więc wezwania tego tam udałem się niewiedząc do ostatka chwil po co i w jakim względzie obecność moja jest Im potrzebna - o godzinie 9 wieczór z Pułkownikiem 3 oficerami i urzędnikiem z powiatu weszliśmy do Murów Klasztoru - gdzie po zwołaniu członków zgromadzenia około 10 godziny odczytano nam Ukaz i oznajmiono cel przybycia - następnie zgromadzenie toż wybrało stosując się do oznajmienia Ks. Ambrożego Boińskiego wikaryuszem mającym opiekę nad pozostałą parafią - a reszta członków w liczbie 6-ciu i 7-go braciszka zakonnego o godzinie 4 z rana byli pod konwojem wysłani do Kalisza przez Piotrków - po ich wyjeździe do obecnej chwili na nakazanie Naczelnika pozostaję tam przy spisie i opieczętowaniu pozostałości - tak w Klasztorze jako też i na Folwarku - jak się tam mam znajdować oraz czy powinienem - lub też czy odsunąć się od tego mam? uprzejmie upraszam Wysoką Władzę Dyecezjalną o najspieszniejsze powiadomienie i udzielenie mi instrukcyi która by mi służyć mogła za podstawę do dalszej czynności.

z uszanowaniem

Ludwik Żmudowski

 

Źródło: Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu, pisownia zgodna z oryginałem.

 

 

SMARDZEWICCY FRANCISZKANIE

Klasztor ojców Franciszkanów przy kościele św. Anny w Smardzewicach, jako położony wśród lasów, z dala od wielkomiejskiego szumu, pełnił rolę nie tylko ośrodka religijnego dla okolicznych mieszkańców, ale był również aresztem duchowo-poprawczym dla niemoralnie prowadzących się zakonników. Zsyłano więc tutaj braci zakonnych, co do których zachodziło podejrzenie o słabość do mocnych trunków. Tu w ciszy i odosobnieniu, poprzez wykonywanie obowiązków religijnych mieli oni ulegać przemianie duchowej i poprawie. Jednak stan faktyczny, według smardzewickiej społeczności, był całkiem przeciwny. 

W dniu 17 maja 1863 roku do biskupa Diecezji Sandomierskiej Michała Józefa Juszyńskiego, jak również do Konsystorza tej Diecezji, wpłynęła skarga dzierżawcy dóbr rządowych Smardzewice, Erazma Czermińskiego, na działalność księży Franciszkanów. Zarzucał on w niej zakonnikom pijaństwo i niemoralne prowadzenie się. Oskarżał gwardiana zgromadzenia o urządzenie na terenie klasztoru potajemnego szynku, w którym tenże miał sprzedawać wódkę nie tylko mieszkańcom, ale również braciom zakonnym. Zakonnicy natomiast mieli tylko przesiadywać w okolicznych karczmach, upijając się i to nie tylko na wsiach, ale również w pobliskim mieście, gdzie karczmy były prowadzone przez innowierców. Raz nawet gwardian przegonił jednego z księży z karczmy w Smardzewicach obijając go kijem i gonił go tak aż do samego klasztoru narażając stan duchowny na pośmiewisko przechodzących osób. Jednak według Czermińskiego, nie było to spowodowane dbałością o morale, tylko zazdrością gwardiana o wydawanie pieniędzy nie w jego tajemnym szynku. Do tego doszły jeszcze zarzuty o odprawianie posług kapłańskich w świątyni w stanie upojenia przez niektórych braci i o zamieszkanie nowicjusza, który był ekonomem w dobrach klasztornych Twarda, pod jednym dachem z gospodynią.
Na tak czynione zarzuty biskup sandomierski zareagował szybko i już 22 maja reskryptem Konsystorza Generalnego Diecezji Sandomierskiej powołał komisję do zbadania sprawy. Oddelegowani do niej zostali: poddziekan i proboszcz opoczyński ksiądz Wojciech Drążkiewicz oraz proboszcz Zgromadzenia Księży Filipinów w Studziannie ksiądz Konstanty Piwarski.
 

W klasztorze w tym czasie przebywało w sumie siedmiu zakonników: gwardian Pius Klemański, kaznodzieja Idzi Rynarzewicz i staruszek Ambroży Boiński oraz trzech zesłanych tu za karę Kazimierz Hada, Aleksander Grudziński i Seweryn Kowalikowski, ten ostatni już bez prawa posług kapłańskich. Braciszek profes Józef Strzyżykowski zajmował się dobrami klasztornymi Twarda i tam na stałe zamieszkiwał.
Komisja zjechała do Smardzewic 21 czerwca i rozpoczęła dochodzenie od przesłuchania Czermińskiego, który pod przysięgą podtrzymał wszystkie swoje zarzuty względem zakonników, a na dowód przedstawił listę osób, które mogą zaświadczyć o jego prawdomówności. Wzywano więc po kolei przedstawionych świadków i po złożeniu przez nich przysięgi rozpytywano o stan sprawy. Przesłuchano w kolejności organistę kościoła Marcina Plicha, starszego Bractwa Różańcowego Józefa Kalinowskiego, karczmarza ze Smardzewic Jana Raszkowskiego, księdza sąsiedniej parafii Białobrzegi Ludwika Żmudowskiego, dziedzica dóbr Unewel Stanisława Olszewskiego i podleśnego Lasów Rządowych Wirgiliusza Mazaraki.

Ich zeznania były podobne i potwierdziły przypadki pijaństwa i przesiadywania w karczmach wśród zesłanych tu za karę zakonników. Stwierdzono, że ksiądz Hada podczas zeszłorocznej sumy w poniedziałek Wielkanocny był tak pijany, że nie mógł wygłosić kazania, a ksiądz Grudziński podczas odprawiania nieszporów po oktawie Bożego Ciała, upadł na stopniach ołtarza i zasnął i dopiero gwardian musiał dokończyć nabożeństwo. Natomiast ksiądz Kowalikowski mimo że nie odprawia już mszy to często pijany bitnością i kłótniami napełnia cały klasztor. Dziedzic Olszewski zeznał jeszcze, że poproszony o pomoc przez dziekana w Sławnie przy udzielaniu komunii ksiądz Hada, przyjechał tak pijany, że w kościele zaczął śpiewać i tańczyć i został przez niego osobiście wyprowadzony i odwieziony doklasztoru.
O tajemnym szynku prowadzonym przez gwardiana na terenie klasztoru świadkowie nic nie wiedzieli. Wiadomym im tylko było, że znajduje się tu za zgodą Komisji Rządowej skład wódki potrzebnej do karczem w wsiach klasztornych Twarda i Tresta i że czasami tą wódką gwardian płaci włościanom za wykonane prace lub sprzedaje ją na uroczystości weselne, pogrzebowe czy tez chrzciny. Jedynie karczmarz Raszkowski słyszał od kupujących, że podczas zeszłorocznego odpustu na św. Annę gwardian sprzedał w klasztornych krużgankach 30 garncy wódki i zarobił na tym 10.000 złotych.
Żaden ze świadków nie potwierdził natomiast zarzutów czynionych braciszkowi Strzyżykowskiemu, pełniącemu urząd ekonoma w Twardej. Wszyscy zgodnie twierdzili, że nigdy nie widziano go nietrzeźwego, a zamieszkuje on nie tylko z gospodynią, ale również z parobkami i dziewkami do krów, którzy zajmują się klasztornym folwarkiem. Co do kobiet zamieszkujących w klasztorze, stwierdzono tylko, że przebywa tam kucharka zajmująca się nie tylko gotowaniem pożywienia, ale również praniem, szyciem i dbaniem o przyklasztorny ogród.
 

Na koniec wysłuchano wyjaśnień gwardiana klasztoru księdza Piusa Klemańskiego. Stwierdził on, że podczas jego czteroletniego administrowania klasztorem w Smardzewicach zaszły tylko dwa wyżej opisane przypadki naruszenia posługi kapłańskiej przez zakonników, że daje czasami ze składu wódki takową swoim księżom, ale tylko po to aby nie przesiadywali i nie upijali się w karczmach. Sprzedaje także ze składu wódkę mieszkańcom tylko klasztornych wsi Twardej i Tresty na różne uroczystości, aby nie musieli jej kupować drożej w karczmach Czermińskiego. Natomiast utrzymywanie kobiet w klasztorze wymusza potrzeba gospodarska, a braciszek Strzyżykowski sprawdza się jako ekonom bardzo dobrze i jest wierniejszy niż ktokolwiek inny.
Komisja po tych wszystkich przesłuchaniach wyciągnęła następujące wnioski:

- wypełnianie obowiązków parafialnych bywa niekiedy opuszczane i zaniedbywane ze szkodą moralną dla parafian i zgorszeniem wskutek odprawiania obrzędów przez pijanych księży;

- zesłani na poprawę pijacy ze Zgromadzenia Księży Franciszkanów zamiast poprawy znajdują większą łatwość w dogadzaniu swojemu nałogowi wskutek udzielonej im wolności włóczenia się po wsiach i karczmach;

- mimo, że w klasztorze nie ma otwartego szynku tylko prawnie dozwolony skład wódki, to gwardian sprzedając ją dowolnie komu potrzeba i kto zażąda, wzbudza zawiść w sąsiadach i podejrzenie brudnego łakomstwa;

- brat Józef Strzyżykowski mimo dobrego sprawowania funkcji ekonoma we wsi Twarda, jako człowiek moralny i trzeźwy byłby użyteczniejszy w klasztorze jako furtian lub szafarz, pilnując księży aby się nie włóczyli i nikt im wódki nie donosił. 
W związku z powyższymi wnioskami delegaci z komisji wnosili do biskupa sandomierskiego, aby wyznaczył jednego z moralnie prowadzących się księży Franciszkanów, jako odpowiedzialnego za sprawowanie obowiązków parafialnych, za co pobierałby pięćset złotych od Rządu za utrzymanie parafii. Księży niepoprawnych w nałogu pijaństwa pozbawić możliwości wychodzenia poprzez zamknięcie ich na gorszych korytarzach klasztoru, które mają być oddzielone od reszty pomieszczeń kratą oraz ukarać ich natychmiastowym zakazem pobierania ofiar za mszę. Gwardiana upomnieć aby pilniej zajmował się dozorem powierzonych mu księży pijaków i użył wszystkich możliwych środków do wyprowadzenia ich z tego nałogu i pod żadnym pozorem nie dostarczał im wódki, zwłaszcza z klasztornego składu. Zakazać mu tez dowolnej sprzedaży wódki, która ma trafiać tylko do karczem w wsiach klasztornych. Aby wreszcie, co do kobiet, rygorystycznie przestrzegać klasztornej klauzury.

Na koniec delegowani oświadczyli, że w skardze dzierżawcy Ekonomi Rządowej Smardzewice więcej widzą troski o własne szynki i propinacje niż chęci wpłynięcia na poprawę księży Franciszkanów oraz troskliwości o chwałę Bożą i pożytek moralny parafian. Protokół zakończono słowami: "Próżno się przykrywać owczą skórą, pazury zawsze na wierzch wylizą".

Nieco ponad rok później, na mocy ukazu carskiego z dnia 27 października 1864 roku, nastąpiła kasata klasztoru ojców Franciszkanów w Smardzewicach. 

Źródło:

Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu

 

 

 SŁUGOCICE

1. Pierwsza pisemna wzmianka o Sługocicach 1412 roku. Dokument dotyczący wytyczenia południowo-wschodniej, prawobrzeżnej granicy dóbr biskupich. Oryginał w języku łacińskim przechowywany jest w Archiwum Diecezji Włocławskiej:1

 

1412 dnia 21 miesiąca Maja

My, Bartosz z Charbinowic (Bartosius de Charbinowicze) podkomorzy sandomierski zawiadamiamy, ustanawiamy i przedstawiamy, jawnie i powszechnie, porządek, który przez dostojnego męża Jaszka Radwańskiego (Iasconem Radwanski), skarbnika naszego przy powiecie i okręgu Opoczyńskim (Opocznensi) i za pośrednictwem urzędnika i woźnego sądowego zwanego Łoboda (Loboda), przyjmujemy za sądem ziemskim w Opocznie (Opoczno), zgodnie z prawem zwyczajowym, w kształcie wytyczone granice i kopce graniczne między wsią wyznaczoną Zarzęcin (Szarzencino) Diecezji i Kapituły Włocławskiej z jednej, a wsią Błogie (Blogie) dziedziny szlachetnego rycerza pana Dobiesława (Dobeslai) z drugiej strony. Polecamy (mu) stawić się sprawnie i szybko, dobrowolnie i wyrazić zgodę na taki stan rzeczy wcześniej przed nadaniem mocy prawnej, jedynie podpisem, zaiste o ile tego rodzaju wytyczone granice i kopce wyznaczone sądownie między wsiami Błogie (Bloge) i Zarzęcin (Szarzencino) przyjmuje. 

(Granica) zaczyna się od brzegu rzeki Pilicy (Pilcza), gdzie wpływa do niej rzeczka, a raczej strumyk o nazwie Błoga (Bloga) i pobiegnie w górę w kierunku lasu, posuwając się naprzód do miejsca nazwanego przez nas olszyny (olsini), a od tego miejsca do lasu i dąbrowy niedaleko od rzeczki zwanej Błoga(Bloga). Odtąd dalej wznosi się będzie przez las i dąbrowę nad polami wsi Zarzęcin (Szarzencino), wprost pól nie dotykając, aż do drogi prowadzącej od wsi Zarzęcin (Szarzencino) ku Błogiemu (Bloge). Stamtąd dalej przez las w kierunku młyna wsi Trzebiatów (Trzebatow), leżącego nad potokiem Trestka (Trestska), i trzymając się jego lewej strony dojdzie do drogi od Zarzęcina (Szarzencino) w kierunku wsi Twarda, dalej będzie cofać się ku miejscu koło tejże drogi, gdzie trzy wielkie kopce narożne, potocznie kopcze lub wangielnicze, faktycznie są położone. Ta granica rozgranicza wsie Diecezji i Kapituły Włocławskiej: Zarzęcina (Szarzencino), Swolszewic (Swodziszeuicze), Smardzewic (Smargewicze), Sługocic (Slugoczicze) i Twardej z jednej, od wsi będących w posiadaniu Dobiesława z Błogiego (Dobeslai de Bloge), cześnika sieradzkiego i Michała z Radoni (Michaelis de Raduna): Błogie (Bloge) i Trzebiatów (Trzebatow) z drugiej strony. Wszelako potem wykonaną wyżej wymienioną linie graniczną zaczniemy od miejsca trzech wielkich kopców.

Rozgraniczenia i granice tudzież kopce przez wcześniej przytoczonego Jaszka Radwańskiego (Iasconem Radwanski) skarbnika naszego oraz urzędnika i woźnego sądowego Łobodę (Loboda) faktycznie wyznaczone postępują ku młynowi pana Michała z Radoni (Michaelis de Raduna), tego leżącego w górze rzeki Trestka i poniżej wzmiankowanego młyna przekraczają wymienioną rzeczkę Trestkę, i następnie brzegiem rzeczki Trestka mając rzeczkę po prawej ręce, w górę biegu wspomnianej rzeczki Trestka brzegiem tym samym ciągle przez bór, dąbrowę i las z przeciwnej strony wsi Trzebiatów (Trzebatow), i dalej posuwa się naprzód ku narożnemu kopcowi potocznie wąngielnicy, ten z dawna rozdziela wsie Trzebiatów (Trzebatow), Zajączków (Zayanczkowo) i Zajączkowską Wolę (Zayanczkowskavola) od wsi Diecezji i Kapituły Włocławskiej zwanej Twarda. 

I tak wstępnie kopce, granice i rozgraniczenia zapowiadamy, wykonując wkrótce przepis i ziemski z dawna zwyczaj i granice wyznaczymy wsi Diecezji i Kapituły Włocławskiej:

Zarzęcina (Szarzencino), Swolszewic (Swodziszewicze), Smardzewic (Smargowicze), Sługocic (Slugoczicze) i Twardej (Twarda) z jednej, od wsi dziedziny Dobiesława z Błogiego (Dobeslai de Bloge) i Michała z Radoni (Michaelis de Raduna) szlachciców wyżej wspomnianych: od Błogiego (Bloge) i Trzebiatowa (Trzebatow) z drugiej strony.

Jakie gdzie rozgraniczenia, granice i kopce przez Jaszka Radwańskiego (Iasconem Radwanski) skarbnika naszego i Łobodę (Lobodam) urzędnika i woźnego sądowego w Opocznie (Opoczno), w takim stanie jak zapowiadane, sporządzamy i odnotowujemy, porządek przedstawiany, aprobujemy i potwierdzamy, nadając mu moc prawną po wsze czasy skutecznie w obliczu prawa. Przy czym sprawę świadczymy zawieszając przy przedstawianym dokumencie naszą pieczęć.

W miejscu i czasie tamże względem granic wyżej wymienionych, sobota w wigilię Zielonych Świątek roku pańskiego 1412. Przedstawiamy przy obecnych panach granice poprzednio wymienione: Piotr Widawy (Petro de Widawa)sędzia, Jakub (Iacobo)podkomorzy, Swiętosław (Swantoslao podsędek Sieradzki, Prandota podsędekłęczycki, Chebda z Niewiesia (Chebdade Newesch), Stanisław z Drużbic (Stanislao de Druzbicze) tudzież innych licznie zgromadzonych wiarygodnych.

 

1KDP,t. II, nr 356; KDM, t. IV, nr 1133.

 

 

2.Opisanie wsi z 1534 roku w Dobrach i dochodach wszystkich i poszczególnych, które posiadamy, jakiekolwiek tudzież daniny i przynależności do stołu biskupów Włocławskich przeze mnie Stanisława Dąbrowskiego, archidiakona Kurzelowskiego itd. z rozkazu i polecenia Wielebnego w Chrystusie ojcu i pana naszego Jana Karnkowskiego z łaski Bożej biskupa Włocławskiego roku pańskiego MDXXXIIII spisane. Rękopis w języku łacińskim w Archiwum Diecezji Włocławskiej, karta nr 87:1

 

Sługocice wieś

(Slugoczicze villa)

Posiada łanów 8; z tychże mieszkańcy po groszy 34, po 30 jaj i po 2 kapłuny jako czynsz płacą; ci zaś, którzy posiadają barcie w borze, płacą po grzywnie i groszy 8. Także z tychże łanów owsa dają do dworu po 6 korcy i siódmy do wysiewu, obfitych. Także robią na łanach 2 dni tygodniowo. Również wozić zobowiązani mieszkańcy. Także karczma jedna płaci groszy 15 i robi pieszo z kmieciami i jeszcze inne świadczenia, podług innych karczem, wykonuje.

Nazwiska chłopów

Maciej Krawiecz na pół łana                     Maciej Baran na 1 łanie;

Maciej Kubak na pół łana;                        borowego gr. 22

borowego gr. 11                                         Stanisaw Otrąmba na pół łana;

Czubak na pół łana;                                   borowego gr. 26

borowego gr. 11                                          Piotr Baran na 1 łanie 

Wojciech Koss na pół łana                          borowego gr. 20

Jakub Koss na 1 łanie;                                Wojciech Ruczki na pół łana

borowego gr. 22                                        Marcin Wąngrissh na pół łana

Janusz Wąngressh na 1 łanie                   Jan Krawiecz na pół łana 

Karczma: Jan Gruczka.

Suma czynszu i z karczmami: florenów 12 groszy 24; owsa do dworu korcy 48; owsa do wysiewu korcy 8; jajec: kop 4; kapłunów: 16.

 

1.Inwentarz...1534r., s. 77-78.

 

 

3.Opisanie wsi z 1582 roku w inwentarzu dóbr stołowych biskupstwa włocławskiego przy objęciu rządów diecezji przez biskupa Hieronima Rozdrażewskiego po biskupie Stanisławie Karnkowskim. Rękopis w języku łacińskim w Archiwum Diecezji Włocławskiej:[1]

 

wieś Sługocice 

            Razem łanów w ogóle 8, w tychże jest połowa pustego; z tychże płacą czynszu po 34 grosze, kapłuny 2, jaj 30, owsa korcy 14. Karczma jedna daje groszy 23. - Koło tejże wsi las dostateczny, -Tamże bartnicy są dwaj, z których jeden daje 33 grosze, drugi zaś 22 grosze.

        Nazwany                 łany                 Nazwany               łany

 Jan Skrzipiecz           pół                       Maciej Baran           pół

 Marcin Lochni            pół                       Marcin Baran           1

 Maciej Sczesni          pół                        Adam Ruczki           pół

 Wawrzyniec Czubek  pół                       Bartłomiej Otręba  pół

 Wawrzyniec Koszik    1                          Walenty Rak            pół

 Jan Kosz                     1                           Stanisław Ribka      pół

 Karczmarz: Maciej Baran groszy 23. Bartnicy: Jan Kosz 33 grosze, Bartłomiej Otręba 22 grosze.

 Suma: czynsz florenów 10 i 25 groszy, kapłunów 15, jajec kop 3 i 15 jaj, owsa korcy 105, za robociznę florenów 7.


 

[1]Inwentarz...1582 r, s. 100-101.

 

 

 

SMARDZEWICE

 

1.Pierwsza pisemna wzmianka o Smardzewicach z 1399 roku. W księdze ziemskiej piotrkowskiej oznaczonej I., karta 21, która spłonęła podczas II wojny światowej w Warszawie, wymieniony był Marcin ze Smardzewic:1

 

Mart. de Smarzeuicze

1Badanie nazw topograficznych na obszarze dawnej wschodniej Wielkopolski, wyd. ks. Stanisław Kozierowski, Poznań 1928, t. II, s. 120.

 

2. Opisanie wsi z 1534 roku w Dobrach i dochodach wszystkich i poszczególnych, które posiadamy, jakiekolwiek tudzież daniny i przynależności do stołu biskupów Włocławskich przeze mnie Stanisława Dąbrowskiego, archidiakona Kurzelowskiego itd. z rozkazu i polecenia Wielebnego w Chrystusie ojcu i pana naszego Jana Karnkowskiego z łaski Bożej biskupa Włocławskiego roku pańskiego MDXXXIIII spisane. Rękopis w języku łacińskim w Archiwum Diecezji Włocławskiej, karta nr75:1

 

Smardzewice wieś 

(Smarzewice villa)

Tamże folwark. W tejże wsi łanów osiadłych 11, z których czynszu pacą po groszy 40, po 30 jaj i po 2 kapłuny. Także z każdego łana po 6 korcy owsa dla dworu i siódmy do zasiewu obfitych dawać zobowiązani. Także chmielu po 2 korce z łanów wszystkich płacą. Również robią z wszystkich łanów dzień cały w tydzień prócz czasu żniw, gdzie przez 2 dni robić zobowiązani i ponadto sianem oprócz dnia, kiedy potrzeba jest, zaopatrzyć zobowiązani. Również wozić zobowiązani.  Take są karczmy 4, które płacą po groszy 14 i robią pieszo, kiedy i kmiecie, i jeszcze w dworze służą. Także most jest tamże na rzece Pilicy (Pilcza), z którego podatek czasem kopy a czasem więcej lub mniej.

Nazwiska chłopów

Mikołaj Kuba na 1 łanie                                Stanisław Luca na 1 łanie

Maciej Sshipulek na 1 łanie                          Maciej rzemieślnik na 1 łanie

Grzegorz Reska na pół łana                          Piotr Sczodrek na 1 łanie

Jan Kąmpka na pół łana                              Paweł Sczodrek na 1 łanie

Maciej Gromek na 1 łanie                            Adam Luca na 1 łanie

Paweł Pach na 1 łanie                                  Maciej Glowa na 1 łanie

Karczmy: Wojciech Kowal; Marcin Ninek; Marcin Michal; Andrzej Bilina.

Suma czynszu łącznie z karczmami: florenów 16, groszy 16; owsa do dworu korcy 66; do wysiewu: korcy 11; jajec: kop 5; kapłunów: 22; chmielu: korcy 22.

W Smardzewicach (Smarzewicze) jest staw wołany Grzmiąca (Grzmyącza).

 

1. Inwentarz...1534r.,ss. 76, 92.

 

3. Opisanie z 1567 roku folwarku biskupiego i wsi w Inwentarzu folwarków Smardzewice i Wiaderno z wszystkimi szczegółami i poszczególnymi dochodami danin, z nakazu Jaśnie Pana Stanisława Karnkowskiego Włocławskiego i Pomorskiego z Bożej łaski biskupa, dnia 29 grudnia. Inwentarz częściowo w języku łacińskim, część w staropolskim. Rękopis w Archiwum Diecezji Włocławskiej:[1]

Folwark Smardzewice

  (Predii Smarzevicze) 

Budynki tegoż folwarku

            Naprzód dom pierwszy pański, to jest izba biała z komorą, stół w izbie lipowy, błony [szyby; przyp. autora] szklane, sień czysta z górą zamykaną do chowania.

            Dom drugi, nowo przez pana Pecherskiego starostę Wolborskiego zbudowany, w tymże piekarnia [izba czeladna; przyp. autora] biała z błonami w drzewie szklanymi, stół w niej sosnowy, sień, stół w niej dębowy, dwie komory przy tymże domu. Na gorze tego domu schowanie do spania zamykane. Komnata przy wrotach sama osobna.

            Piwnica i schowanie na niej zamykane. Stajnia wielka jedna. Stajenka druga mniejsza.

Sprzęt domowy

            Dzieża 1, - cebrów 2, - cebratek 3,- kłód [beczek; przyp autora] do sypania 5, - kłód nałożone kwaśnej kapusty 4 a z czwartej jedzą i piją, ta próżna, - Rzepi dołów 5, - mis glinianych 6, - niecki spadałe 3, - koryta 2, - szantków albo baryłek 5, - donica 1, - wiercimak [wałek do ucierania; przyp. autora] 1, - garnców do warzenia jest dostatek, - Obora dobrze obudowana, chlew, na których krów które cielęta miewają jest 13, - jałowic urosłych już latowanych 7, - jałowic drugich dwuletnich 6, - byk stary podły 1, - jałoszek wypustek z roku 1566 jest 3, - juneczków [byczków; przyp. autora] wypustków większych jest 4, - a mniejszych 1, - cieląt roku 1567 jałoszek jest 5, - juneczków jest 3, - owiec tylko 3, - świń starych jest 6, - wieprzów większych rocznych jest 10, - świnek polatcząt 4, - wieprzów karmią 3, - wieprzów do młyna karmić dano 2, - prosiąt malutkich które się w grudniu przymnożyły 15, - gęsi na oborze 30, - a wszędzie ich karmią 7, - kokoszy na dworze z kurami jest 80 mniej więcej, - kapłunów [kogutów;przyp. autora] na dworze jest 20, - kapłunów kupionych 49.

Gumno

            Stodoła zamykana. - Młocka w drugiej stodole. - Żyta ozimego brogów 8. - Żyta jarego brogów 2. - Pszenicy leży kopa. - Jęczmienia stóg 1. - grochu stogów 2. - Owsa stóg 1. - a drugi domłacają. - Siano tego roku wszystko woda zabrała, ale go bywa brogów 70 mniej więcej.

Na górze domu pierwszego są wypisane

            Pszenicy korcy 14. - Grochu korcy 15. - Owsa korcy 6. - Siemienia lnianego korcy 2. - Siemienia konopnego korcy 1.- Snopków lnu żadnego nie masz ponieważ wyrobiony jest. - Połacie  słoniny 2.

            Zarządca Zawadzki (Zawaczki) w stajniach gospodarzy pobiera 2 floreny zresztą zgodnie z umową .Pasterz pobiera także według umowy.Trzech tudzież wtedy służących dwóch pobiera za służbę florenów 20.I gajowy ponadto siekiery i od wozów niekiedy weźmie.

            Na uchowanie mają mieć, naprzód iż tenże urzędnik ma mieć w opiece folwark Wiaderno (Wiiadernim), puszczę i inne przestrogi i mienie dwóm folwarkom przynależne.

            Koniom na obrok od św. Marcina do św. Wojciecha ma mieć owsa na tydzień 3 korce, a pod inszem czasem lub w lecie kiedy konie na trawie mieć może na tydzień korzec 1.

            Mąki na cztery niedziele korcy 3, - pszenicy do roku korcy 2, - grochu na kwartał korzec 1, - kaszy na kwartał korca pół, - mięsa do roku połci 3, - sadła do roku połci 2, - siemienia konopnego na rok korzec 1, - jęczmienia do karmienia kur do roku na kupie korcy 3.

            Piwo tam warzyć mają, a póki nie narządzą, na tydzień zamek będzie miał piwa beczkę. 

            Masła, serów ma doglądać aby tam nienazbyt wychodziło a go dostatek do zamku.

            Soli białej do nabiału bałwanowej na uchowanie ma mieć zamek wedle potrzeby.

            Ogrodowych pożytków, cebuli, pietruszki, marchwi, pasternaku, chrzanu ma dawać do zamku dostatek. Rzepy także, kapusty kwaśnej beczek pięć.

            Kapłunów z obu folwarków ma dać do roku półtorej kopy, - kur prostych, gęsi też ma dać dostatek wedle potrzeby do zamku, - jajec na każdą ćwierć roku z obu folwarków ma dać do zamku po trzy kopy.

            Prosiąt, jagniąt, cieląt wedle potrzeby zamkowej będzie winny dać do kuchni.

            Będzie winien na każdy rok tyle ilekroć każą przez liczbę i przez kontrolę gospodarstwo swe pokazać. 

            Ma być gotów na dwa konie na każdą potrzebę Jego Miłości Księdza Biskupa i tudzież Starosty Wolborskiego i posłuszeństwo temuż będzie winien.

            Dochody wszystkie tak czynsze i inne zwyczajne i nadzwyczajne wiernie do regestru zamkowego wreszcie staroście będzie winien oddawać, ze wszystkiego mienia razem z regestrami swymi.

            Czasu żniwa każde zboże z włodarzemi z przysiężnikiem ile czego narżnięte wiernie z pilnością ma policzyć i pokarbować i do regestru wpisać kopie.

            Do brogów nie inaczej kłaść jeno tak, żyta w bróg każdy po kop 24, pszenicę po kop 30, jęczmienia po kop 30,grochu po kop 10, owsa po kop 30, prosa po kop 40. 

            Siano do brogów jednako a nie indziej kłaść.

            Przy młócbie i przy mierze urzędnik, włodarz ma zawsze być, i miarą korca wolborskiego nie inaczej jeno pod strych każdy korzec zmierzyć i do regestru wpisać ma zboża każdego, tymże a nie innym korcem każdy rozchód także pod strych odprawować ma. Bydła rogatego i nierogatego przypłodek do regestru pilnie wiernie ma oddawać. 

            Do tegoż folwarku dochodzą i przynależą jeszcze zbiory poszczególnymi dniami w czasie lata dnia pół, to jest całości dni trzy. W zimie zaś dni dwa i trzeci targowy należy się dla Pana Karnkowskiego Biskupa szczodrego i obecnego łaskawcy, mianowicie ze wsi spisanych pięciu [Smardzewice, Twarda, Sługocice, Brzustów, Zarzęcin; przyp. autora].

Wieś tamże Smardzewice

            Z łanów osiadłych jedenastu płacą czynszu po groszy 40, suma czynszu wsi wymienionej daje florenów 14 i 20 groszy.

            Owsa całej daniny z tychże jedenastu łanów od każdego dają po beczek 7, także każdy stale i  sam miary wolborskiej po korcy 2; sumując wobec tego owsa całość, z wyjątkiem połowy łana sołeckiego, który tylko czynsz płaci, z łanow dziesięciu i pół miary wolborskiej korcy 147.

            Kapłunów daniny z tychże łanów jedenastu, dają po kapłuny 2, suma wobec tego kapłunów z łanów dziesięciu ipół, z wyjątkiem połowy łana sołeckiego, daje kogutów 21. 

            Jajec daniny od każdego z łanów jedenastu, dają po jaj 30 z wyjątkiem połowy łana sołeckiego, suma jajec daniny ze wsi wymienionej daje kop 5 jaj 30.

            Chmielu daniny: od każdego łana miary wolborskiej dają po korcy 2, z wyjątkiem połowy łana sołeckiego, suma chmielu daje korcy 21.

            Karczmy cztery płacą wyliczonego czynszu po groszy 14, co daje florenów 1 i 26 groszy. Karczmy te wyliczonego służebnego płacą po groszy 8, co daje florenów 1 i 2 grosze.

            Rybak jeden rocznie płaci wszystkiego po groszy 6.

            Młyn przy tymże folwarku Smardzewice (Szmarzevicze) na rzece Pilicy (Pilcza) na wagach, daje tygodniowo zarządcy z rodziną jako utrzymanie po połowie korca pszenicy. I do zamku wolborskiego pszenicy i mąki 1 korzec.

            Stawek też jest przy tejże wsi, który zowią Grzmiąca (Grzmiacza), był zarybiony karpiami ale się zerwał.

            Suma wszystkich sum czynszu pieniężnego wsi wymienionej daje: florenów 17 groszy 24.

            Suma wszystkich sum czynszu pieniężnego ze wsi pięciu [Smardzewice, Twarda, Sługocice, Brzustów, Zarzęcin; przyp. autora] do folwarku przy Smardzewicach (Szmarzevicze) przynależnych daje florenów 81 groszy 18.

            Suma całego owsa daniny ze wsi przypisanych pięciu, miary wolborskiej, daje korcy 770, z wyjątkiem sołtysów.

            Suma kapłunów daniny ze wsi przypisanych pięciu, z wyjątkiem sołtysów, daje kapłunów 110.

            Suma jajec daniny ze wsi przypisanych pięciu, z wyjątkiem sołtysów, daje kop 27 i 45 jaj.

            Suma z młyna przy Smardzewicach (Szmarzevicze) żyta dawanego do zamku Wolborskiego (Volboriense) przez rok razem korcy 52.Także zarządcy z rodziną przy Smardzewicach (Szmarzevicze) dano w roku razem żyta korcy 26.

            Suma opłat w życie z młyna koło wsi Twarda (Thwarda) stojącego, daje na rok razem żyta miary wolborskiej korcy 52.Także zarządcy z rodziną przy Wiadernie (Wiaderne) dano w roku razem żyta korcy 26.

            Suma opłat w zbożu z młyna Zarzeczeńskiego (zaRzeczenski) daje na rok razem żyta korcy 26.

Nadto Jego Miłość Ksiądz Biskup szelągowe, półgroszkowe kury, półgroszkowe, groszowe gęsik tóre za przodków Jego Mości Biskupów Kujawskich, wielokroć od poddanych co roku zbierano, Jego Miłość wejrzawszy w ubóstwo poddanych swych, takową daninę ludziom wszystkim odpuścił, i wolnymi ich od tak niepotrzebnej uczynił. Ale znowu na czasy potomne i wieczne tak postanowił, iż wszyscy poddani będą winni dać dwa razy tylko w roku z łana po kurze, których kur będzie w sumie ze wsi przypisanych pięciu, za wyjątkiem sołeckich, od łanów 55 po kury 2, kur 110, na które im zawsze będą winni ze skarbca dać florenów 3 i 20 groszy.

            Gęsi także tylko dwa razy będą winni wszyscy z łanu po gęsi dać na każdy rok, na które im ze skarbca najpierw mają dawać za każdą z osobna gęś po groszy 2. Będzie z tych pięciu wsi w sumie 110.

            Przy owsa daninie też Jego Miłość Ksiądz Biskup Kujawski obecny Stanisław Karnkowski wszystkim ludziom wierzchy na korcu które przedtem zbierano odpuścić raczył, a owies  wszystki darowany na miarę sprawiedliwą wolborską od ludzi odbierać rozkazać raczył.

Folwark Smardzewice roku teraźniejszego 1567 

dodatek

            Żyta ozimego przy folwarku wyrobiono kop 128, - żyta ozimego na gruntach pustych wyrobiono kop 58, - żyta jarego wyrobiono kop 40, - pszenicy wyrobiono kop 38, - jęczmienia wyrobiono kop 11, - grochu wyrobiono kop 20, - owsa wyrobiono kop 60, - gryki wyrobiono kop 8.

            Siana tamże wyrobiono stogów: roku tego z powodu powodzi woda zabrała.

            Młócba przed zasiewem oziminy. Wymłócono kop żyta ozimego 49, dało korcy 149. Z tegoż przy folwarku tymże Smardzewice (Szmarzevicze) żyta wysiano korcy 70.

            Resztę wyliczenia w regestrze swoim Pan Starosta Wolborski ujawnia.

            Pozostało po młócbie na tymże folwarku żyta ozimego kop 137 i żyta jarego kop 40.

 

4.Opisanie wsi z 1582 roku w inwentarzu dóbr stołowych biskupstwa włocławskiego przy objęciu rządów diecezji przez biskupa Hieronima Rozdrażewskiego po biskupie Stanisławie Karnkowskim. Rękopis w języku łacińskim w Archiwum Diecezji Włocławskiej:[1]

Wieś Smardzewice

(villa Szmarzewicze)

            Położona jest nad rzeką Pilicą (Pilcza); obok gruntów osiadłych stale łanów 11; z tychże płacą czynszu po 40 groszy, kapłuny 2, jaj 30, owsa korcy 14, chmielu po korcy 2. - Karczem pięć daje po 22 grosze. - Rybak jeden daje z rzeki groszy 6. - Tamże sołtys na połowie łana oprócz czynszu nic nie daje.

            Tamże młyn na tejże rzece daje tygodniowo żyta korzec 1 i wieprza karmiąc utrzymuje. Tamże staw zwany Grzmiąca (Grzmiącza) i łąka mała koło wspomnianej rzeki. - Bór w tejże wsi wystarczający. 

            Dziesięcinę od mieszkańców scholasteria łęczycka dostaje. Folwarczne grunty na jednym polu na trzy przynajmniej części podzielone.

            Pierwsza część pola zwana Pierwszy Łan, na tymże wysiano korcy 37 mniej więcej; druga część zwana Średni Łan (Śrzedni Łan), na tymże wysiano korcy 68 mniej więcej; trzecia część zwana Skrajny Łan, na tymże wysiano korcy ? [brak; przyp autora].Ogrodnik jeden siedzi przy warzywniku.

            Dziesięcina z gruntów folwarcznych do kościoła Nagórzyckiego (Nagorziczensem).

          Nazwany                     łany                Nazwany                      łany     

          Maciej Kuba                 pół                  Tomasz Sczeczinka       pół

          Franciszek Kuba           pół                   Franciszek Masczek      pół

          Jakub Szipułek              pół                  Stanisław Woch             pół

          Marcin Reska               pół                  wdowa Pluczina            pół

          Piotr Pruszek               pół                   Paweł Sczeczinka          pół

          Walenty Gral                pół                  Marcin Jadam              pół

          Piotr Lussik                  pół                  wdowa Luczina             pół

          Maciej Nikel                   1                      Szymon Głowa              1

          Laurenty Luczka            pół                   Szymon Masczek          pół

          Stefan Sczeczinka          pół                  Wojciech Kubka             pół

            Karczmy: Michał Woch, Szymon Masczek, Paweł Michalek tenże dwie posiada, Bartłomiej Luczka.- Rybak: Tomasz Sczeczinka.

            Suma czynszu florenów 18 i 16 groszy, kapłunów 21, jajec kop 5 i 15 jaj, owsa korcy 147, chmielu korcy 21, za robociznę florenów 3 i  groszy 5, żyta omłócono korcy 52.


 

[1]Inwentarz...1582r, s. 98-99.

 

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl