Nadpilicka Historia Jarosław Pązik

 

CUDA  W  CZERNIEWICACH

 

W świetle przeprowadzonych ostatnio badań w czerniewickiej starej, drewnianej świątyni okazało się, że polichromie na niektórych belkach pochodzą aż z XV wieku i kościół ten może być najstarszym zabytkiem drewnianym w województwie łódzkim.

Ciekawym przyczynkiem do historii tego kościoła są zeznania dotyczące łask tutaj otrzymanych przy ołtarzu Pana Jezusa, dołączone do wizytacji parafii przeprowadzonej 24 marca 1762 roku przez prałata Józefa Jaksę Marcinkowskiego, archidiakona łowickiego, kantora wolborskiego i kanonika łęczyckiego. Wieś Czerniewice była wówczas dziedziczną Juliana Turskiego, podczaszego sieradzkiego, który tez sprawował patronat kolatorski nad kościołem. Świątynia parafialna była drewniana, stara, ale wyreperowana, fundowana przez dawniejszych właścicieli wsi Rzeszotków, a konsekrowana około 1645 roku pod wezwaniem św. Andrzeja apostoła i św. Małgorzaty dziewicy i męczennicy. W kościele były cztery ołtarze: główny Świętej Trójcy oraz boczne Matki Boskiej Częstochowskiej; Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny; Pana Jezusa Ukrzyżowanego. Zapisane trzy zeznania dotyczą właśnie łask tu otrzymanych przy tym ostatnim z ołtarzy:

1. Roku Pańskiego 1752, w Boże Narodzenie wyrobnik Józef Drożdżał (pewnie z miejscowej parafii) niebezpiecznie zachorowawszy dysponował się na śmierć; i już zabierając się na tamten świat prosił żony, aby go zaprowadziła przed tego Pana Jezusa, w te słowa: "Niechże jeszcze obaczę tego miłego Pana Jezusa, niżeli skonam". Zaprowadzili go do tegoż Pana Jezusa, przyjął Komunię z rąk jegomości księdza profesora Towarzystwa Jezusowego (prawdopodobnie z kolegium jezuickiego z Rawy) i zdrów został. Jam na to patrzył. Ksiądz Mikołaj Szczepanowski, pleban czerniewski (proboszcz w Czerniewicach do 1754 roku).

2. Tegoż roku, w dzień św. Jana Ewangelisty (27 grudnia 1752), kiedy odpust odprawował się Najsłodszego Serca Jezusowego, uczciwy Wojciech Krawiec (mieszczanin z któregoś pobliskiego miasteczka) upadłszy na zdrowiu szedł do Rawy, do apteki czyli do cyrulika, aby radzili co około niego. Wstąpi do tego Pana Jezusa do kościoła, polecił się mu i zdrowy został. Poszedł do domu nazad nie chodząc do Rawy. Tak sam zeznał przede mną. Ksiądz Mikołaj Szczepanowski, pleban czerniewski.

3. Roku 1759 Katarzyna Walkówna (prawdopodobnie córka włościan z miejscowej parafii) śmiertelnie zachorowawszy zaniemiała; przez trzy dni nie gadała. Matka zakupiła mszę św. Przed Panem Jezusem, na którą ją przyprowadzili i krzyżem leżała. Po skończonej mszy zaraz przemówiła i zdrowa została. Przy mnie się to stało. Ksiądz Józef Białyński (proboszcz w Czerniewicach od 1755 roku), pleban czerniewski.

Sprawa ta nie miała dalszego biegu, gdyż zeznań tych było za mało, aby powołać komisję w celu urzędowego zbadania wiadomych łask i cudów. Poprzestano tylko na przeniesieniu naturalnej wielkości drewnianego krucyfiksu do głównego ołtarza czerniewickiego kościoła, lecz nie uchodzi on obecnie w naszej historiografii za słynący łaskami. Przekazy te są ciekawym przyczynkiem do dziejów religijności czasów saskich i mogą być przydatne dla pozyskania funduszy na remont i odnowienie tej przepięknej i jak się okazało bardzo starej świątyni.

 

Żródło:

Archiwum Archidiecezji Warszawskiej: AAG wiz. 4., s. 121-130.



 CIEBŁOWICE

( Dawniej Ściebłowice, od nazwy osobowej Ściebło z sufiksem -owice. Nazwa osobowa od prasłowiańskiego źdźbło. Zmiana Ściebłowice w Ciebłowice polega na dekompozycji rzekomego wyrażenia przyimkowego z Ciebłowic )

 

KALENDARIUM DZIEJÓW

 

1100r.p.n.e. - 400r.n.e. - tereny środkowego dorzecza Pilicy, w tym i okolice dzisiejszych Ciebłowic, są intensywnie zasiedlane początkowo przez ludność kultury łużyckiej, a w późniejszym okresie kultury przeworskiej. Fala osadnicza przemieszcza się wzdłuż Pilicy, w górę jej biegu. Największy rozwój osadniczy przeżywają tereny te w okresie wpływów rzymskich, trwającym od początków naszej ery.

1136r.-1148r. - nadanie przez jednego z książąt, przypuszczalnie Władysława Wygnańca, wszystkich dóbr monarszych w kasztelani wolborskiej, w tym i terenu dzisiejszych Ciebłowic, na rzecz biskupstwa włocławskiego. Funkcjonowanie starego osadnictwa na terenie prawobrzeżnej Pilicy potwierdzają znane z późniejszych źródeł stosunki dziesięcinne. Dziesięcina ze wsi biskupstwa włocławskiego, także Ciebłowic, przypadała scholastykowi łęczyckiemu, a jej nadanie nastąpiło z pewnością jeszcze w XII wieku, gdyż kolegiatę łęczycką konsekrowano w 1161 roku.

1389 - dnia 9 maja na sądzie wiecowym w Krakowie wójt Inowłodza Jaszko Czech wraz ze swoją małżonką Katarzyną zostali zaocznie skazani przez pana sędziego Sędziwoja za zajęcie terenów należących do Ciebłowic. Pozew wytoczyła im kapituła Diecezji Włocławskiej. Jest to pierwsza pisemna wzmianka o Ciebłowicach.

1511 - Ciebłowice należą do parafii p/w św. Marcina w Białobrzegach. Kmiecie ze wsi, jako kolendę, dawali plebanowi w czasie Świąt Wielkanocnych po korcu żyta miary inowłodzkiej z łana, z połowy łana zaś po pół korca.

1527 - kmiecie w Ciebłowicach gospodarzą na 14 łanach ziemi uprawnej (ok. 230 ha). We wsi jest też czterech bartników doglądających barci w lesie.

1534 - pierwsza wzmianka o rodach zamieszkujących Ciebłowice. Wymienione zostały nazwiska m.in. Piechnik (Piechna), Wrobl (Wróbel), Golassh (Golus), Riss (Ryś), Wachel (Wachoń), Mathanek (Maciński), Rak. W sumie wieś zamieszkuje 20 rodzin.

1567 - oprócz kmieci gospodarujących nadal na 14 łanach ziemi są w tym okresie również w Ciebłowicach dwaj zagrodnicy i dwaj bartnicy oraz po jednym rybaku i ogrodniku. Znajduje się tam także młyn korzeczny o jednym kole.

1582- działają już w Ciebłowicach wapienniki dostarczające wapna na potrzeby wolborskich dóbr biskupich. Jest tam również dwóch bednarzy, wytwarzających dla zamku w Wolborzu beczki i naczynia domowe oraz dwóch rybaków dostarczających na zamek ryby trzy razy w tygodniu.

1630 - Ciebłowice zamieszkują 33 rodziny.Znajduje się tam młyn i karczma.

1725 - pierwsze zapisy mieszkańców Ciebłowic w najstarszej księdze parafialnej kościoła w Białobrzegach. Była to największa wieś w parafii. Najczęściej w tym okresie wymieniane są nazwiska: Ryś, Tyrała, Wojcieszek, Wachoń, Król, Pązik.

1805 - mieszkańcy Ciebłowic zaprzestają oddawania kolendy w postaci żyta na rzecz kościoła w Białobrzegach.

1815 - proboszcz parafii Białobrzegi, Jan Żyszkowski, pozywa przed sąd w Opocznie, za zaprzestanie oddawania podatku na kościół mieszkańców Ciebłowic w osobach: Pązik Wawrzyniec, Wróbel Adam, Morawski Marcin, Król Michał, Pązik Jakub, Kopacki Jan, Jaronia Dominik, Piechna Jan, Pązik Jan, Pawełek Roch, Piotrowski Andrzej, Krawczyk Stanisław, Kowalik Piotr, Pązik Dominik, Kaliński Jakub, Maciński Piotr, Szewczyk Adam, Dembiec Roch, Wachoń Piotr, Ryś Stanisław, Młokosiak Stanisław, Toberowski Jakub, Mikurak Izydor, Świder Andrzej, Grzegorek Józef, Rak Wincenty, Mały Karol, Cichacki Karol, Kozierowski Roch, Dzbęnk Jan, Mołojec Jacenty, Dembiec Roch, Białato Roch, Adamski, Piotrowski Franciszek i Hirkówna wdowa. Według wyroku włościanie mają oddać pod groźbą egzekucji na rzecz kościoła za ostatnie dwa lata 9 korcy żyta miary inowłodzkiej, tj. 18 korcy nowych w trzech ratach, i w przyszłości oddawać po 18 korcy co rok. Mają także pokryć koszty w kwocie 45 zł i 16 gr dla proboszcza oraz 22 zł i 25 gr dla sądu.

1827 - Ciebłowice liczą 262 mieszkańców, którzy zamieszkują w 36 domach.

1838 - dzierżawca ekonomii Smardzewice, w skład której wchodzą też Ciebłowice, Józef Werecki, rozpoczyna wydobywanie na przemysłową skalę w Ciebłowicach wapienia, wywożąc go do fabryki Piekło za Pilicą.

1846 nowy podział gruntów Ciebłowic. Przeniesienie wsi na tereny wyższe i utworzenie obecnej, zwartej ulicówki wzdłuż drogi z Białobrzegów do Brzustowa, przy skrzyżowaniu z drogą ze Smardzewic do Spały.

1863 - przez Ciebłowice przemieszczają się powstańcze wojska Jeziorańskiego, Rudowskiego i Drewnowskiego. W lesie za Ciebłowicami żandarmeria narodowa wykonuje wyrok śmierci na carskim donosicielu, Trojańczyku ze wsi Dęborzeczka.

1880 - Ciebłowice zamieszkuje 529 mieszkańców w 90 domach. Włościanie posiadają w sumie 1092 morgi ziemi uprawnej.

1895 - w Ciebłowicach znajduje się 88 domów drewnianych i 1 murowany, w których zamieszkuje 649 osób.

1907 - Ciebłowice podlegają pod zarząd Księstwa Łowickiego. Znajdują się tam 93 domy drewniane i 3 murowane, które zamieszkuje 828 osób.

1918 - powstanie w Ciebłowicach trzy-oddziałowej szkoły powszechnej im. Bartosza Głowackiego. Jej kierowniczką została nauczycielka Aleksandra Kolendowska.

1921 - w 126 domach zamieszkują w Ciebłowicach 764 osoby. Wszyscy są wyznania rzymskokatolickiego. Z inicjatywy nauczycielki Aleksandry Kolendowskiej dzieci ze szkoły w Ciebłowicach usypują przy drodze do Smardzewic kopiec wolności im. T. Kościuszki.

1929 - przejazd przez Ciebłowice w drodze na dożynki do Smardzewic Prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Z tego powodu wystawiono na drodze bramę tryumfalną, gdzie witano dostojnego gościa.

1942 - utworzenie w Ciebłowicach przez niemieckie władze okupacyjne obozu Baudienst-u, gdzie skoszarowano około 700 młodych Polaków, mających pracować przy budowie linii kolejowej Tomaszów Radom.

1943 - rozbicie obozu przez oddział partyzancki AK Wicher. Wykonanie wyroku przez partyzantów na jego komendancie G. Fischerze.

 

 1Pierwsza pisemna wzmianka o Ciebłowicach z roku 1389 zawarta w księdze ziemskiej krakowskiej oznaczonej liczbą porządkową I c. Oryginał w Archiwum Państwowym w Krakowie oddział na Wawelu. Zapiska w języku łacińskim z sądu wiecowego krakowskiego, z dnia 9 maja:[1]

            Kara Jaszko (Jaschco) wraz z małżonką swoją wójt z Inowłodza (Ynowlodz) nieobecny naprzeciw kapituły Włocławskiej Diecezji pozwany za obecnego Króla, i z tej przyczyny informujemy jest skazany przez pana Sendziwoja (Sandziwogium) za dziedziny siłą najście na Ciebłowicach (Czeblouicze).



[1]Antiquissimilibri iudiciales terrae Cracoviensis, wyd. B.Ulanowski, w: Starodawne Prawa Polskiego Pomniki, t. VIII, Kraków 1884-1886, s. 331, nr 5264.

 

 

2. Opisanie wsi z 1534 roku w "Dobrach i dochodach wszystkich i poszczególnych, które posiadamy, jakiekolwiek tudzież daniny i przynależności do stołu biskupów Włocławskich przeze mnie Stanisława Dąbrowskiego, archidiakona Kurzelowskiego itd. z rozkazu i polecenia Wielebnego w Chrystusie ojcu i pana naszego Jana Karnkowskiego z łaski Bożej biskupa Włocławskiego roku pańskiego MDXXXIIII spisane". Rękopis w języku łacińskim w Archiwum Diecezji Włocławskiej, karta nr 87:1

 

Ciebłowice wieś

(Czieblowicze villa)

Posiada łanów osiadłych 14, z których 11 po groszy 36 a od 3 po groszy 66 doliczając barcie, które posiadają w borze, mieszkańcy płacą. Także z każdego łana po 30 jaj i po 2 kapłuny dają; również dają z tychże łanów tylko po 1 korcu owsa do wysiewu. Także chmielu dają po 2 korce z łanów tychże. Także robią 2 dni tygodniowo. Również zagrodnicy płacą po groszy 6 i robią 2 dni pieszo tygodniowo. Także jest tamże młyn w trzeciej części, teraz zaś właśnie daje grzywny 2.

Nazwiska chłopów

Mikołaj Piechnik  na pół łana i borowe                      Marcin Wronka na pół łana

Jan Stopka  na 1 łanie                                                Jan Kowal na 1 łanie

Adam Wrobl na pół łana i borowe                                         Maciej Riss na pół łana

Piotr Golassh  na pół łana i borowe                                   Stanisław Myąsek  na 1 łanie

Piotr Rogala  na 1 łanie                                            Wawrzyniec Kutrzepka na pół łana

Stanisław Zdbik  na 1 łanie                                       Maciej Mathanek na pół łana

Maciej Zbank  na 1 łanie i borowe tenże na zagrodzie

Wawrzyniec Walczek na pół łana                              Maciej Warchol na pół łana

Jan Myąskowicz na pół łana                                     Wojciech Woytachnik na 1 łanie

Stanisław Wachel  na 1 łanie                                    Rak na zagrodzie

Stanisław Czwiek  na pół łana

Suma czynszu: florenów 20 groszy 6; owsa do wysiewu korcy 14; jajec kop 7; kapłunów 28; chmielu korcy 28.

 

1 Inwentarz...1534r., s. 78.

 

3Opisanie wsi z 1567 roku w Inwentarzu folwarku Smardzewice i Wiaderno z wszystkimi szczegółami i poszczególnymi dochodami danin, z nakazu Jaśnie Pana Stanisława Karnkowskiego Włocławskiego i Pomorskiego z Bożej łaski biskupa, dnia 29 grudnia w tym czasie przynależnej do folwarku biskupiego Wiaderno. Inwentarz częściowo w języku łacińskim, część w staropolskim. Rękopis w Archiwum Diecezji Włocławskiej:[1]

wieś Ciebłowice

(villa Czieblovicze)

            Z łanów osiadłych 14 płacą czynszu po groszy 36, daje florenów 16 i groszy 24.

            Owsa całość daniny , odejmując połowę łana sołeckiego, który tylko czynsz płaci, z łanów 13 po beczek 7,dają miary wolborskiej po korcy 2, daje wolborskich korcy 189.

            Suma kapłunów daniny z tychże łanów 13 , odejmując sołeckiego  połowę łana, po kapłuny 2, daje kapłunów 27.

            Suma jajec daniny z tychże łanów 13 ,odejmując sołeckiego połowę łana, po jaj 39, daje kop 6 i 45 jaj.

            Suma chmielu z tychże łanów 13 , odejmując sołeckiego połowę łana, po korcy wolborskich 2, daje korcy 27.

            Ogrodnik jeden płaci czynszu groszy 20.Zagrodników dwóch płaci czynszu po groszy 6, daje groszy 12.

            Rybak jeden płaci czynszu groszy 12.

            Bartników dwóch, płaci razem groszy 48 i trzeci groszy 12.

            Młyn Korzecznik o jednym kole czynszu pieniężnego płaci florenów 3 i groszy 6.

            Stawów ani rybników żadnych przy tej wsi nie ma tylko rzeka.

            Suma czynszu pieniężnego wsi wymienionej daje florenów 23 i 14 groszy.



[1]MHDW,1894, t. XII, s. 17.

 

4.Opisanie wsi z 1582 roku w inwentarzu dóbr stołowych biskupstwa włocławskiego przy objęciu rządów diecezji przez biskupa Hieronima Rozdrażewskiego po biskupie Stanisławie Karnkowskim. Rękopis w języku łacińskim w Archiwum Diecezji Włocławskiej:[1]

wieś Ciebłowice

(villa Czieblowicze)

            Razem łanów 14, w tychże jest połowa łana pustego; od każdego płacą czynszu po groszy 36, kapłuny 2, jaj 30, owsa korcy 2, chmielu korcy 2. - Zagrodników dwóch, z których jeden daje groszy 20, drugi daje groszy 6. - Bednarze dwaj dają do zamku beczki i naczynia domowe. -Rybaków tamże dwóch daje ryby do zamku trzy razy w tygodniu. - Bartnik jeden daje groszy 12.

            Tamże staw mały koło młyna, z którego dają czynszu groszy 48.

            Przy tejże wsi las dostateczny i rzeka Pilica (Pilcza), koło której łąka folwarczna, z której zbierają stogi siana 2 mniej więcej.

            Dziesięcina przynależy do scholasterii Łęczyckiej.

              Nazwany                  łany                  Nazwany               łany

              Szymon Pyechna       pół                    Grzegorz Gorny        pół

              Jan Stopka                   1                     Wojciech Wechel      pół

              Stanisław Goliasz        1                     Stefan Wechel          pół

              Stanisław Rogalia       pół                   Jakub Czwiek             pół

              Jakub Daysz                pół                   Stanisław Kucz           pół

              Maciej Miazek             pół                    Paweł Kowal              pół

              Jan Piechna                 pół                    Bartłomiej Risz         pół

              Jakub Zbęk                   1                      Maciej Miazek          pół

              Jan Panek                    pół                    Grzegorz Kowal        pół

              Jakub Żbik                    pół                    Wawrzyniec Matanek    pół

              Maciej Kutrzebka        pół                    Wojciech Warchul    pół

              Jan Czwiek                   pół                    Maciej Woytachnik  pół

              pusty                       pół
            Karczmy: Marcin Risz groszy 20, Wawrzyniec Matanek groszy 6. - Bartnik groszy 12, młynarz groszy 48.

                    Suma: czynsz florenów 19 i 2 grosze, kapłunów 27, jajec kop 6 i 15 jaj, owsa korcy 27, chmielu korcy 27, za robociznę florenów 6 i 18 groszy.



[1]Inwentarz...1582r, s. 102-103.

 

CIEBŁOWICE DUŻE

AKCJA ODDZIAŁU A.K. "WICHER"

Na przełomie 1939 i 1940 roku władze Generalnej Guberni zadecydowały o powołaniu na jej terenie organizacji wzorowanej na niemieckiej służbie pracy "Arbeitsdienst". Nadano jej nazwę Polska Służba Budowlana, po niemiecku "polnischer Baudienst". Obowiązkowi pracy w tej służbie podlegali młodzi Polacy w przedziale wiekowym 19-24 lat, którzy mieli zostać na wzór wojskowy skoszarowani w specjalnie w tym celu wybudowanych obozach. Służba miała trwać rok czasu.

W okolicach Tomaszowa Mazowieckiego powstały dwa takie obozy. Pierwszy, w kwietniu 1942 roku w Tomaszowie u zbiegu dzisiejszych ulic: Dworcowej i Popiełuszki o numerze 2/202. Drugi w lecie tego samego roku w Ciebłowicach Dużych o numerze 5/202. Położony on był między zabudowaniami wsi, a obecną linią kolejową, po prawej stronie drogi do Spały. 

Młodzież w tych obozach rekrutowała się przeważnie z okolic Tomaszowa, Piotrkowa, Opoczna i Rawy. Potocznie nazywano ich junakami. Byli oni jednolicie umundurowani, a do pracy chodzili w kolumnach na wzór wojskowy. Zatrudniała ich firma "Polensky & Zollner" z Gorlitz, która odpowiadała za budowę 15-sto kilometrowego odcinka szlaku kolejowego Tomaszów-Radom, od mostu kolejowego na Pilicy do Antoniowa. Firma ta miała swoja siedzibę w Białobrzegach Opoczyńskich.

Komendantem obozu w Ciebłowicach został były członek niemieckiego "Arbeitsdienst-u", z zawodu stolarz, Oberinspektor Georg Fischer. Był to starszy człowiek, najprawdopodobniej uczestnik I Wojny Światowej, z natury tolerancyjny i łagodny. Rozzłoszczony jednak jakimś niepowodzeniem lub upomnieniem przełożonych wpadał w niebezpieczny szał przestając nad sobą panować.

W ciebłowickim obozie, w którym skoszarowano około 700 junaków, warunki bytowania były ciężkie. Junacy musieli pracować po kilkanaście godzin dziennie, a mimo to byli słabo żywieni. Dlatego wielu samowolnie starało się wymknąć do swych domów, by przywieźć stamtąd jakiś prowiant.

Taka sytuacja miała tez miejsce w pewną sobotę pod koniec lata 1943 roku. Tego dnia opuściła obóz prawie jedna trzecia składu osobowego. Większość udała się na stację kolejową Jeleń, aby pociągiem dostać się do domu. Takie uszczuplenie zasobów ludzkich obozu doprowadziło komendanta do szału. Wsiadł on na rower i ruszył w kierunku stacji kolejowej. Na wysokości bunkrów w Jeleniu dogonił junaków, którzy na jego widok rzucili się do ucieczki przez młodnik po drugiej stronie drogi. To jeszcze bardziej rozwścieczyło Fischera. W szale wyciągnął pistolet i zaczął strzelać do uciekających, śmiertelnie trafiając jednego z junaków.

Wiadomość o tym zdarzeniu na początku października dotarła do dowódcy partyzanckiego oddziału A.K., "Wichra"- ppor. Witolda Kucharskiego, który kwaterował w tym czasie wraz z oddziałem na Książu, obok rezerwatu żubrów. Podjął on decyzję o ukaraniu Fischera.

16-go października, po uprzednim wystawieniu ubezpieczeń w Białobrzegach oraz na drogach w kierunku Opoczna i Spały, około godziny 23, grupa 25 partyzantów podeszła pod bramę obozu. Obóz w tym czasie był pilnowany tylko przez junaków "uzbrojonych" w sztychówki, więc opanowanie go nie nastręczyło większych trudności. Komendanta obozu, który zamieszkiwał na prywatnej kwaterze we wsi w domu Kajetana Piechny, partyzanci "Śmigły" i "Odrowąż" wyciągnęli z łóżka i sprowadzili na plac apelowy w obozie. Tu, pod barakiem kuchennym, w obecności pozostałych junaków, jako winny śmierci jednego z nich, został rozstrzelany. Z magazynów wyniesiono na furmanki junackie mundury, żywność, bieliznę, koce i ok. 200 000 sztuk papierosów. Junakom dano wolną rękę, po czym oddział nie niepokojony przez nikogo oddalił się w kierunku Książa, by następnego dnia przenieść się na południe opoczyńskiego, gdzie część zdobytych łupów rozdano wśród mieszkańców okolicznych wiosek.

Po tych wydarzeniach Niemcy przydzielili do ochrony obozów "własowców", potocznie przez Polaków zwanych "mongołami". Była to zbieranina byłych żołnierzy różnonarodowej armii radzieckiej pod dowództwem kolaborującego z Niemcami rosyjskiego generała Własowa. Jak wspomina jeden z junaków cyt: była to przeważnie azjatycka zbieranina motłochu, bandycka, zakrzepła w nienawiści rasowej, klasowej i religijnej. Skończyły się "lewizny" i wolne godziny po pracy. Przez "mongoła" każdy mógł być poturbowany, pobity czy nawet zabity. W 1944 roku obóz "Baudienst-u" z Ciebłowic przeniesiono do Tomaszowa, łącząc go z tam istniejącym.

W wielu publikacjach ukazujących się na ten temat, akcję partyzancką w Ciebłowicach określa się mianem ataku, rozbicia obozu lub oswobodzenia skoszarowanych tam młodych mężczyzn. Podkreślić należy, że głównym celem akcji było ukaranie Niemca winnego śmierci Polaka. Atakować i rozbijać nie było czego, gdyż w obozie znajdowali się sami Polacy, a po akcji, poza nielicznymi wyjątkami, większość pozostała tam nadal. Wielu pracowało do czasu ukończenia linii kolejowej i mimo, że zatrudniała ich firma niemiecka, nadzorowali Niemcy, to jednak ich trud i wysiłek nie szedł na marne, gdyż pozostawał w Polsce.

 

 

DREWNOWSKI JAN

(właściwe: HIPOLIT JAWORSKI) 

Dowódca Oddziału Rawskiego w Powstaniu Styczniowym 


Hipolit Jaworski urodził się w Opocznie 13 lipca 1813 roku, w rodzinie mieszczańskiej. Jeszcze jako młodzieniec, przed wybuchem powstania listopadowego, zaciągnął się do wojska i brał udział w kampanii 1831 roku. Po upadku powstania, wraz z innymi żołnierzami, udał się na emigrację i osiadł na wyspie Jersey. Jego gwałtowny charakter i zadziorność powodowały, że często popadał w konflikty z kolegami, co doprowadziło go nawet do pojedynku. W 1833 roku udał się do ogarniętej wojną domową Portugalii i zaciągnął do polskiego legionu tworzonego tam przez generała Józefa Bema. Polacy nie wzięli jednak udziału w walkach, gdyż rząd portugalski zerwał z nimi porozumienie, a protestującego Bema aresztował.

Jaworski postanowił więc w 1834 roku powrócić do Ojczyzny. Po pojawieniu się w Warszawie, został przez władze carskie, jako wojskowy biorący udział w powstaniu listopadowym, uwięziony i przeszedł kilkumiesięczne śledztwo. Skazano go na służbę w  Apszerońskim pułku piechoty stacjonującym na Kaukazie. Drogę do twierdzy zwanej Temir-chan-szura, która była stałą kwaterą tego pułku, odbył na piechotę, etapami, docierając tam w 1835 roku. Trudny charakter powodujący częste konflikty z przełożonymi był przyczyną długoletniego pozostawania w służbie w stopniu podoficerskim. Dopiero w 1841 roku został awansowany na oficera, a z powodu tego, że w ogniu walki z kaukaskimi plemionami czuł się bardzo dobrze, będąc również kilkakrotnie rannym, to i o następne awanse było mu już łatwiej. Nie zamierzał jednak całe życie pozostawać żołnierzem i dlatego w 1846 roku, w stopniu kapitana, podał się do dymisji i powrócił do kraju.

Osiadłszy w Warszawie prowadził bujne życie towarzyskie, jednak szczupłe dochody nie zabezpieczały mu należycie przyszłości. Dlatego też, korzystając z bytności cara Mikołaja I w 1850 roku w Warszawie, wyjednał sobie u niego audiencję, na której poprosił o nadanie mu stanowiska za wojskowe zasługi, które były jego udziałem podczas służby na Kaukazie. Carowi spodobała się łatwość wysławiania się Jaworskiego oraz jego słuszna, wojskowa postawa więc nakazał przyznać mu stanowisko bau-adiutanta czyli dozorcy carskich siedzib w stolicy. Była to służba dość łatwa i finansowo zabezpieczała jego przyszłe potrzeby więc niebawem ożenił się z protestantką i życie zaczęło mu płynąć spokojnie. W 1858 roku pod przybranym nazwiskiem Mieczysław Terlica rozpoczął publikacje w "Gazecie Warszawskiej" własnych wspomnień o Kaukazie.
W 1862 roku Jaworski przystąpił do konspiracyjnej Organizacji Narodowej, której zadaniem miało być przygotowanie powstania i odbudowa niepodległego państwa polskiego w granicach z 1771 roku. Zbliżył się w niej do stronnictwa tzw. "mierosławczyków", którzy na przywódcę przyszłego powstania chcieli wynieść generała Ludwika Mierosławskiego. 

Po wybuchu powstania Tymczasowy Rząd Narodowy faktycznie zaproponował osobę Ludwika Mierosławskiego na dyktatora powstania, ale ten po wkroczeniu do Kongresówki i przegraniu dwóch potyczek wycofał się do zaboru pruskiego, nie zrzekając się jednak stanowiska. W tym czasie Hipolit Jaworski, jako osoba w Warszawie dość znana, zatrudniona na carskim urzędniczym stanowisku, zaczął używać pseudonimu "Jan Drewnowski".
W kwietniu 1863 roku, stronnictwo "mierosławczyków" licząc na powtórne przejęcie władzy nad powstaniem przez Mierosławskiego, który nadal uważał się za dyktatora powstania, zaczęło szykować ku temu sprzyjający grunt. Naczelnik wojenny województwa mazowieckiego, pułkownik Józef Alojzy Seyfried, zagorzały "mierosławczyk", nakazał już prawdopodobnie wtedy naczelnikowi wojennemu powiatu rawskiego, majorowi? (pułkownikowi?) Janowi Drewnowskiemu, zorganizowanie oddziału powstańczego, który miał wspomóc powtórne wkroczenie Mierosławskiego do Kongresówki i przejęcie władzy. Oddział ten organizowany miał być w powiecie rawskim, gdyż organizacja narodowa tego powiatu była najbardziej przychylna Mierosławskiemu i nie szczędziła funduszy na wyekwipowanie oddziału. 

Tak więc w połowie kwietnia Drewnowski w Korabiewicach między Mszczonowem a Rawą, zaczął organizować swój oddział powstańczy. Pomocą służyli mu właściciel Korabiewic, Kejsinger oraz powstańczy naczelnik miasta Mszczonowa, proboszcz Władysław Polkowski, który poświecił nawet powstańczą broń. Oddział ten składał się z jednakowo umundurowanych powstańców i wyposażony był w bardzo dobrą jak na owe czasy broń w postaci belgijskich i austriackich sztucerów. Po otrzymaniu wiadomości, ze na początku maja Mierosławski ma ze swoim oddziałem wejść niedaleko Krakowa w granice Kongresówki, Drewnowski postanowił przemieścić się bliżej województwa sandomierskiego, w okolice Nowego Miasta nad Pilicą i tu po połączeniu się z oddziałem pułkownika Władysława Kononowicza oczekiwać na nadejście generała. Do 10 maja miał również dotrzeć w te strony pułkownik Seyfried ze swoim oddziałem. 
W dniu 29 kwietnia wyruszono więc spod Korabiewic. Po drodze przyłączały się do Drewnowskiego drobne oddziały formowane przez okoliczną ludność, tak, że po przybyciu w nadpilickie lasy jego oddział dysponował już znaczną siłą składając się z plutonu żuawów, 4 plutonów strzelców, 3 plutonów kawalerii oraz 600 kosynierów. Tutaj też dotarł do niego 66-osobowy oddział złożony z tomaszowskich ochotników, wyekwipowany nakładem okolicznej szlachty.

Jednak w dniu 4 maja wkraczające do Kongresówki oddziały Mierosławskiego prawie zaraz po przekroczeniu Wisły zostały rozbite. Sam generał Mierosławski opuścił w pośpiechu Kraków wyjeżdżając do Paryża. Wiadomości te dotarły do Drewnowskiego prawdopodobnie w pierwszej dekadzie maja, powodując jego konsternację. Do tego jeszcze przebywanie w jednym miejscu tak dużego oddziału nie mogło ujść uwadze wroga i w połowie maja moskiewskie kolumny generała Radena z Piotrkowa i generała Meller-Zakomelskiego z Warszawy zaczęły okrążać powstańcze zgrupowanie. Drewnowski podjął 15 maja decyzję o połączeniu się z oddziałem pułkownika Kononowicza operującego w północnej części Puszczy Kozienickiej. Wyruszono więc spod Nowego Miasta przez Borowiec w kierunku Ulowa, gdzie przenocowano. Następnego dnia, około godziny 2 popołudniu miano ruszyć w dalszą drogę, kiedy nagle od strony Nowego Miasta pojawił się oddział kozaków. Przeciwko nim wyruszył dowódca jazdy, były pruski wojskowy, rotmistrz Władysław Grabowski z dziesięcioma ochotnikami wśród których byli: kapitan piechoty Ludwik Sieniawa (właściwe: Ludwik Franciszek Roch Skąpski) i adiutant sztabu porucznik Ludwik Brzozowski. Udało im się rozproszyć patrol kozacki, ale w pogoni za nim wpadli wprost pod ogień moskiewskiej piechoty ukrytej w lesie. Musieli więc ratować się ucieczka pozostawiając na placu boju 3 zabitych i 2 rannych kolegów. Po tym piechota moskiewska wyszła z lasu i rozsypując się w tyralierę ruszyła w kierunku wsi. Widząc to Drewnowski wysunął przed wieś 70 strzelców i 30 żuawów pod dowództwem oficerów Majkowskiego i Młockowskiego i pod osłoną ich karabinów rozpoczął odwrót głównych sił oddziału. Po oderwaniu się od nieprzyjaciela oddział zatrzymał się w lesie koło Jabłonnej i tu nagle okazało się, że brakuje dowódcy oddziału, Drewnowskiego. Pośpiesznie zwołano więc naradę oficerów na której wybrano na dowódcę kapitana Ludwika Sieniawę. Ten, po półgodzinnym odpoczynku postanowił udać się w kierunku Paprotnej, aby przeciąć drogę z Radomia do Białobrzegów, skąd ciągnęły nowe siły nieprzyjaciela. Z Paprotnej ruszono w kierunku Puszczy Kozienickiej. W czasie tego marszu, w dniu 17 maja przed czwartą rano, pod wsią Branica, oddział znów został zaatakowany przez Moskali ogniem armat. I znów ci sami strzelcy, którzy zabezpieczali odwrót spod Ulowa, rozproszyli się w tyralierę osłaniając wycofywanie głównej kolumny oddziału. Od Branicy rozpoczyna się szereg utarczek toczonych przez powstańców z ciągle atakującymi od tyłu siłami moskiewskimi pod Suchą, Stawiszynem, Kamieniem i Stromcem, w których powstańcy ponosili straty. Pod Suchą poległ samobójczą śmiercią otoczony przez kozaków dzielny dowódca strzelców Majkowski. Po dotarciu do Stromca powstańcy byli tak zmęczeni ciągłym, ośmiogodzinnym marszem, głodem i  upałem, że wielu trzeba było zabrać na podwody, a 30 pozostało we wsi i dostało się w ręce Moskali. Osłabiony kapitan Sieniawa zmuszony był zdać dowództwo oddziału rotmistrzowi Władysławowi Grabowskiemu. Ten dowiedziawszy się, że oddział Kononowicza przeszedł za Pilicę, przekroczył ją także pod Lechanicami i zatrzymał się dopiero pod Nową Wsią miedzy Grójcem a Warką. Tutaj znużonych powstańców w dniu 18 maja po godzinie 4 rano otoczyły i rozbiły siły moskiewskie. Poległo w tej bitwie 30 powstańców, a 75 rannych dostało się do niewoli. Grabowskiemu udało się wyprowadzić z okrążenia w większości samą jazdę, z którą udał się na północ. Reszta niedobitków piechoty przebiła się do oddziału Kononowicza.

Już w lesie pod Jabłonną, Sieniawa zaniepokojony losem Drewnowskiego, wysłał patrol złożony z 6 ułanów na jego poszukiwania, który odnalazł go w Kostrzynie. Drewnowski oświadczył patrolowi, że zdaje dowództwo na Sieniawę, a sam wyrusza po broń i za kilka dni pojawi się znów w oddziale. Jednak wiadomym już było, że tego nie uczyni i nie było to spowodowane bynajmniej strachem przed walką, w ogniu której przecież stary wiarus czuł się bardzo dobrze. Zapewne już w Ulowie dotarły do Drewnowskiego wiadomości o pozbawieniu Seyfrieda naczelnikostwa województwa mazowieckiego za nieudzielenie pomocy pułkownikowi Young de Blankenheimowi w bitwie pod Brdowem i generałowi Taczanowskiemu pod Ignacewem. Z rozkazu Rządu Narodowego miał więc zostać aresztowany i miało być przeciwko niemu wszczęte śledztwo, a o ile udowodniono by mu celowe działanie, miał zostać rozstrzelany. Ostrzeżony o tym Seyfried porzucił swój oddział i zbiegł za granicę. Dlatego też Drewnowski, obawiając się, e za tak jawne opowiedzenie się po stronie Mierosławskiego i on może położyć swoją głowę, postanowił uczynić tak samo.  

Po opuszczeniu oddziału, Drewnowskiemu vel Jaworskiemu udało się przedostać do Krakowa i stąd wyjechał do Paryża. Podczas pobytu tam wiodło mu się marnie i nieraz dokuczał mu niedostatek. Do tego jeszcze pozostawiona w Warszawie żona zażądała rozwodu. Tylko dzięki wrodzonej łatwości zawierania znajomości i gawędziarstwu udało mu się te wszystkie smutki przezwyciężyć, gdyż dzięki temu zawsze był mile widziany na paryskich salonach. Imał się także rożnych dziwnych zajęć. Raz wydawało mu się, że wynalazł niezawodny środek do czernienia włosów i że na tym zbije fortunę.
W 1871 roku przeniósł się do Belgii i osiadł w Brukseli, gdzie wszedł w skład zarządu spółki handlującej winami. W jej interesach kilkakrotnie odwiedził Galicję oraz Wielkopolskę. Bawiąc raz na takim wyjeździe w Poznaniu, został zachęcony przez znanego księgarza i wydawcę, Jana Konstantego Żupańskiego do opublikowania swych wspomnień o Kaukazie. Ukazały się one drukiem w trzech tomach w 1877 roku.
Hipolit Jaworski vel Jan Drewnowski zmarł nagle na udar mózgu 2 grudnia 1877 roku w Brukseli i tam też został pochowany na cmentarzu Schaerbeek.

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl