Nadpilicka Historia Jarosław Pązik

 

MODRZEWSKI

 

       W dniu 31 marca 1563 roku w sądzie grodzkim w Piotrkowie, przed woźnym sądowym Ziemi Sieradzkiej Maciejem Śląnkom z Polichna stawił się osobiście Andrzej Frycz z Modrzewia, sekretarz króla jegomości i wójt Wolborza i przedstawił wpis do księgi sądowej o długu względem siebie w wysokości 330 złotych (florenów) ciążącym na właścicielu dóbr Zawada, Mikołaju Rzepiszewskim. Równocześnie wnosił o sądowe wprowadzenie w posiadanie nieruchomości Rzepiszewskiego w celu ściągnięcia zasądzonej należności (tzw. wwiązanie). Sąd przychylił się do jego prośby i podjął decyzję, że jeśli dług nie zostanie zwrócony do drugiego dnia po Wniebowstąpieniu Pańskim przyszłego roku, to od tego dnia Frycz zostanie faktycznym włodarzem wsi Brzustówka leżącej w dobrach Rzepiszewskiego.

     Prawdopodobnie Rzepiszewski decyzję tę oprotestował i wwiązanie zostało odbite, gdyż w dniu 30 stycznia 1566 roku znów przed sądem grodzkim w Piotrkowie stawili się osobiście Andrzej Frycz z Modrzewia i Mikołaj Rzepiszewski. Sprawa ciągle dotyczyła tej samej sumy 330 złotych, którą Rzepiszewski był winny Fryczowi. Sąd postanowił, że jeśli dług nie zostanie zwrócony do najbliższego święta Trzech Króli, wtedy Frycz pod jego zastaw będzie mógł ubiegać się o sądowe wprowadzenie w posiadanie dziedzicznej wsi Rzepiszewskiego, Zawady.

     Jednak i to zostało oprotestowane przez Rzepiszewskiego i w dniu 3 maja 1567 roku Frycz musiał apelować w Piotrkowie już przed głównym woźnym sądowym wszystkich ziem Królestwa, Stanisławem Sanickim z Moriakowa. Sąd podtrzymał wszystkie roszczenia Frycza i tylko skrócił termin zwrócenia długu do święta Filipa i Jakuba apostołów tj. do 6 maja. Po tym terminie Frycz miał zostać współwłaścicielem Zawady. Jako, że Frycz na tym procesie nie mógł stawić się osobiście, a tylko wysłał jako swojego przedstawiciela, przyjaciela Fryderyka Oswarowskiego, musiał zapłacić tzw. pamiętne, czyli opłatę składaną sędziemu, która zobowiązywała go do zapamiętania wyroku.

     Również i to spotkało się z gwałtownym formalnym protestem Rzepiszewskiego, więc w dniu 5 maja 1567 roku Frycz znów pozwał Rzepiszewskiego przed sąd grodzki w Piotrkowie w związku z odmową wwiązania się w wieś Zawada. Sąd podtrzymał roszczenia Frycza i ustalił termin wwiązania na niedzielę przed Wniebowstąpieniem Pańskim.

W tym czasie zmarł, nie zwracając długu, dziedzic dóbr Zawada, Mikołaj Rzepiszewski. Wszystkie zobowiązania przeszły więc na jego potomnych, co zostało ustalone sądownie w dniu 3 stycznia 1569 roku na sądzie grodzkim w Piotrkowie pod przewodnictwem Macieja Sierszoniaka z Łagiewnik.

     Frycz musiał więc zacząć całą swa batalię o ściągnięcie długu od początku. W dniu 9 stycznia 1570 pozwał przed sąd w Piotrkowie pod przewodnictwem podkomorzego ciechanowskiego i piotrkowskiego, tymczasowego starosty piotrkowskiego Piotra Żochowskiego, wszystkich spadkobierców Mikołaja Rzepiszewskiego w osobach synów: Krzysztofa, Jakuba, Gabriela, córek: Katarzyny i Anny oraz wdowy Katarzyny Rzepiszewskiej. Nie stawili się oni jednak w sądzie więc sprawa została odroczona. Frycz wnosił o przejęcie w zamian za dług i odsetki już całości dóbr Zawada.

Kolejną rozprawę wyznaczono na 23 stycznia 1570 roku, ale również pozwani nie stawili się przed sądem, dlatego też w dniu 26 stycznia sąd grodzki delegował do Rzepiszewskich woźnego sądowego i dwóch szlachciców w celu oddania Andrzejowi Frycz z Modrzewia całości dóbr zawadzkich.

Jednak chyba już w tym czasie Frycz prowadził nieoficjalne pertraktacje z Rzepiszewskimi związane ze spłatą długu, co w końcu doprowadziło do ugody i zwrotu pieniędzy. W dniu 5 lutego 1571 roku przed sądem grodzkim w Piotrkowie, Modrzewski skwitował braci Jana, Krzysztofa i Gabriela Rzepiszewskich z odbioru wszystkich sum i zobowiązał się do nie wysuwania już żadnych roszczeń co do ich dóbr.

     Wszystkie te transakcje majątkowe związane były z poszukiwaniem przez Andrzeja Frycza Modrzewskiego miejsca w którym mógłby osiąść na stałe i zabezpieczyć byt swojej rodzinie. Posady sekretarza królewskiego i wójta Wolborza nie były zbyt intratne i nie przynosiły wystarczającego zysku. Z tej drugiej posady zresztą, jako uważany za heretyka po ślubie z Jadwiga Kamieńską, został usunięty w 1569 roku. Podobne sprawy sądowe, próbując wwiązać się w ich ziemie, prowadził ze Stanisławem Szpotem, właścicielem Szadkowic, Kamienia i Kunic, skąd wywodziła się jego żona, z Janem Sandem z Ostrożnej oraz z Mikołajem Korycińskim właścicielem dóbr Węgrzynowice. 

     Wreszcie w dniu 4 lipca 1572 roku odkupił od Mikołaja Korycińskiego wsie Małecz i Skrzynki i osiadł tam 14 lipca tego roku wraz z żoną Jadwigą Kamieńską z Kamienia i dziećmi Andrzejem, Elżbietą i Łucją. Jego szczęście nie trwa jednak długo. Po zarażeniu się podczas pobytu w Wielkopolsce morowym powietrzem, umiera na nie jesienią 1572 roku w Wolborzu.

 

 

LUDWIKÓW 

 

Zniesienie pańszczyzny i uwłaszczenie chłopów w 1864 roku, spowodowało brak rąk do pracy w części dworów. Tak pewnie było i w dworze białobrzeskim. Aby nie stało się to przyczyną upadku dworu i wystawienia go na licytację, ówczesna dziedziczka, Ludwika Choromańska, postanowiła odsprzedać część dóbr leżących nad rzeką Pilicą o wielkości 315 mórg grupie kolonistów niemieckich. Miało to miejsce w końcu lat sześćdziesiątych XIX wieku. Koloniści byli przeważnie pracownikami tomaszowskich fabryk. Każda z 19 rodzin otrzymała około ośmiu hektarowe gospodarstwo, co w przypadku utraty pracy zapewniało im utrzymanie. Nowe osiedle zostało usytuowane wzdłuż dzisiejszej ulicy Ludwikowskiej, od początku ulicy Białobrzeskiej, aż po dzisiejszą ulicę Robotniczą, z tym że wszystkie zabudowania leżały tylko po lewej stronie drogi. Od imienia fundatorki nazwano go Ludwikowem. Nie istniał wtedy jeszcze tzw. Torbanów, a przy skrzyżowaniu dzisiejszych ulic: Robotniczej i Modrzewskiego, znajdował się tylko młyn i karczma zwana Utrata, od której nazwę wzięła później cała dzielnica leżąca za Niebieskimi Źródłami. 

W 1870 roku Ludwików należał już do gminy Unewel, a jego rodzimą parafią była parafia tomaszowska, prawdopodobnie ewangelicka. Koloniści ewangeliccy byli na ogół dobrze zorganizowani. Odrębność administracyjna, jak również znaczna odległość od rodzimej parafii, spowodowały, że założyli oni na końcu wsi własny cmentarz grzebalny, a co za tym idzie, zapewne też dom modlitwy i przy nim szkołę. Funkcje oświatowo-religijne pełnili wśród nich specjalni kantorzy.

W 1871 roku w Ludwikowie było 19 domów i zamieszkiwało go 106 osób. Natomiast słownik geograficzny królestwa polskiego podaje, że w 1884 roku było w Ludwikowie już 158 mieszkańców, ale jednocześnie zmniejszyła się ilość domostw do 16.

W 1895 roku liczba mieszkańców uległa znacznie zwiększeniu. W 20 drewnianych domostwach zamieszkiwało 112 mężczyzn i 119 kobiet. Związane to było z dodatkowym osadnictwem już nie tylko ewangelików, ale również katolików. W tym to roku po raz pierwszy odnotowano w dokumentach kościelnych parafii p/w św. Marcina w Białobrzegach nazwiska osób z Ludwikowa wspierających ten kościół. Byli to: Wincenty Magiera, Jan Sar, Euzebiusz Bąkowski, Antoni Pawłowski i Antoni Jagodziński.

W 1907 roku przeważała już w Ludwikowie ludność wyznania rzymsko-katolickiego. Znajdowało się tam w tym roku 38 domów drewnianych i 4 murowane. Zamieszkiwało je 195 mężczyzn i 220 kobiet.

Już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w 1921 roku, w Ludwikowie były 72 domy mieszkalne w których zamieszkiwało 164 mężczyzn i 209 kobiet. Pod względem wyznania było tam 211 katolików, 156 ewangelików i 6 osób wyznania mojżeszowego. Wszyscy oni deklarowali jednak, że są narodowości polskiej.

Deklaracje te nie były chyba do końca zgodne z prawdą, co uwidoczniło się zwłaszcza na początku okupacji niemieckiej w 1939 roku. Wszyscy mieszkańcy Ludwikowa posiadający korzenie niemieckie przyjęli tzw. Volkslistę stając się obywatelami trzeciej Rzeszy. Ochoczo też brali udział w różnego typu akcjach skierowanych przez okupanta przeciwko ludności polskiej.

Wzrosła także ilość mieszkańców Ludwikowa, co związane było z obsadzaniem przez władze okupacyjne urzędów zarówno cywilnych jak i wojskowych w Tomaszowie i powiecie przez osoby narodowości niemieckiej. Ściągano więc i osadzano w Ludwikowie różne osoby przyznające się do narodowości niemieckiej, tak, że w 1940 roku liczba mieszkańców wyniosła 1417 osób, a Ludwików był najludniejszą wsią w gminie Unewel. W tym roku znajdowała się już w Ludwikowie szkoła dla 33 dzieci niemieckich, a ich nauczycielem-kantorem był folksdojcz Sigismund Guse.

 

 

 

 ŁAGIEWNIKI

( Od apelatywu łagiewnik - człowiek przynależny do książęcej ludności służebnej, trudniącej się bednarstwem czy też warzeniem piwa i syceniem miodu dla dworu książęcego, w liczbie mnogiej )

 

1. Pierwsza pisemna wzmianka o Łagiewnikach z 1285 roku, zawarta w dokumencie dotyczącym zamiany dóbr rycerskich na dobra biskupie. Oryginał znajduje się w Archiwum Diecezji Włocławskiej[1]:

 

"Kraków, roku 1285 dnia 6 miesiąca kwietnia

W imię Pana, amen. Upływający czas zmusza ludzi do działania, pamięć mąci albo fałszuje działanie, potrzebne jest, przez dokument ludzką myśl zachować, aby potomni przeszłość dostrzegać mogli, przeto prześwietne świadectwo prawdy. Dlatego My Leszek z łaski boskiej książę Krakowski, Sandomierski i Sieradzki trwale i na zawsze, stale że będzie usilnie pragniemy, między ludźmi zgodnymi, według życzenia transakcję obecną i zezwolenie: rzecz znaną chcemy wszystkim również przekazać, dla przyszłych: ponieważ czcigodny ojciec i władca Wiesław, także troskliwy Kujawski biskup, o interesy i korzyści Diecezji jego Włocławskiej dba troskliwie, wieś Ojrzanów i tamże część dziedziny mający w Łagiewnikach sąsiadujących ze wsią Chorzęcin, położone w ziemi Łęczyckiej, do Diecezji własnej majątek przynależny zamienić wykonując to w naszej obecności z komesem Mścigniewem naszym poddanym, najdroższej małżonki naszej komornikiem, na dziedzinę Narok w naszych dobrach ziemi Sieradzkiej, blisko wsi Psary własności tegoż biskupa, która przez niektórych Lichawa potocznie nazywana, jak tam Mścigniew, rozważnie po wielokroć okaże powinności służąc nam wiernie, majątek przyznany na stałe prawnie dziedzicznie posiądzie. I to nie tylko dla wygody ale zarówno użyteczności." 

 

[1]KDP, t. II, cz. 1, nr CXXV, s. 108

  

 ŁAZISKO

 

1. Pierwsza pisemna wzmianka o Łazisku z 1405 roku, zawarta w księdze ziemskiej łęczyckiej powiatu brzezińskiego z lat 1385-1419. Oryginał w języku łacińskim znajduje się w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie:[1]

 

"Akta są to w Brzezinach w dniu św. Gotarda (Maj, 5.) pod rokiem Pańskim 1405

 

Także Piotr z Łaziska (Petrus de Laziska) ponownie przeciw Paszkowi z Niebrowa ma niestane[2]"

 

[1] KSŁ, s. 285, nr 2432.
[2"Niestane - kara sądowa sześciu grzywien za niestawienie się pozwanego w sądzie na wezwanie, na termin" [w]: Słownik języka polskiego, wyd. J. Karłowicz, A. Kryński, W. Niedźwiedzki, Warszawa 1902, zeszyt 14, s. 341.

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl